czwartek, 20 marca 2014

8. Błogie lenistwo.


    
 Roździał dedykowany Monice Kowalskiej i Lewandowskiej-Janowicz-Winiarskiej, za to, że komentują moje wypociny i Monika jest obserwatorką na moim blogu.
                                                    ****************
                                                                     ,,Ciesz się, że jesteś na świecie i że 
                                                                     razem z nim cud stanowisz"                   

Ogarnęło mnie lenistwo. Błogie, potrzebne już od dłuższego czasu lenistwo. Wstałam około 9 tak, tak dobrze czytacie, około 9. Gdy się ubrałam, ledwie zdążyłam na śniadanie. Dzisiaj była sobota. Dzień wolny. Bez treningu, bo dzisiaj sztafeta, bez zawodów, bo nie występuję. 
Jednak nie poszłam na trybuny. Wolałam zostać w pokoju i pooglądać bieg w telewizji. Jak tak siedziałam i nic nie robiłam, przypomniała mi się wczorajsza impreza. Żyła mnie rozwalił. Przepraszam, ja się tak z kolegi śmieję, a Wy nie wiecie, o co chodzi. 
 wspomnienie z imprezy:
Byliśmy w pokoju Piotrka, Maćka i Dawida. Rozmawialiśmy, śmieliśmy się, ale Wiewiór zrobił dziwną minę i zapytał: 
- A tak właściwie, to czemu, jak Ala jest dziewczyną Dawida, wzięła ślub z Maćkiem? - wyobrażacie sobie naszą reakcję? Jeśli nie, to już Wam ją opisuję:
Wszyscy dosłownie pokładaliśmy się ze śmiechu, bezradny Żyła stał pośrodku, biedny, nieświadom, czemu się z niego śmiejemy. 
Na szczęście, po jakiś 10 minutach, uspokoiliśmy się i wszystko mu wytłumaczyliśmy. Był ździwiony, nie powiem, ale w końcu sobie wszystko poukładał i całość zrozumiał. W sumie, to w tej naszej historii można się trochę pogłubić. Bo jak takiemu Piotrkowi wytłumaczyć, że dziewczyna Kubackiego, to tak na prawdę jego kuzynka i, że biega na nartach oraz, że miała nie jechać na igrzyska, ale pojechała i jeszcze medal zdobyła, podczas igrzysk męża zyskała, tylko na trochę,
 ale jednak. - Tak, bardzo pogmatwane. 
Ale, wróćmy do rzeczywistości. Sztafeta zaraz miała się zacząć, to zadzwoniłam do Dawida, żeby pooglądał ze mną. Nasza rozmowa wyglądała jakoś tak:
- Hej- zaczęłam
- Cześć- odpowiedział
- Przyjdziesz do mnie pooglądać biegi? 
- Jestem na treningu.
- Proszę...
- Niedługo kończę, za 15 min. Będę. 
- A chłopaki?
- Muszą jeszcze potrenować, bo ja nie występuję w zawodach.
- Szkoda.
- Dobra, pa.
- Do zobaczenia.
I nasza rozmowa o  niczym się skończyła.

Faktycznie, po 15 minutach Mustafa siedział już koło mnie. Spokojnie oglądaliśmy moje koleżanki. Szło im na prawdę dobrze. 
Jednak, po chwili do pokoju wpadli chłopcy. 
Czy oni po treningu nie mogą być choć w połowie tak zmęczeni jak ja?
Wszyscy po kolei rozsiedli się, jak gdyby nigdy nic.
-Tak, tak, wejdźcie do środka i rozgoście się.-powiedziałam z sarkazmem
- Kochanie, nie denerwuj się. My po prostu nie możemy się doczekać konkursu. Już nie pamiętasz, jak tobie odwalało przed biegiem?- zapytał Kotek
- Aj dobra, już bądźcie cicho. Małżeństwo może pokłucić się potem.
 - powiedział Piotruś.

 Po południu, skocznia, Soczi.
Stałam koło chłopaków. Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy na skok Stocha. Ruszył, leci, pięknie wylądował! Powinno być złoto, ale musimy jeszcze chwilę poczekać. To chyba było najdłuższe 30 sekund w moim życiu. Jest! Wygrał! Ewa już prawie była koło niego, ale wiedziała, że musi chwilę poczekać. Na trybunach była wielka wrzawa. Polska sobota! Złoto Kamila i Zbyszka! Wieelki dzień.

                                         **********
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten roździał. W kwietniu powinny pojawiać się częściej. Proszę o komentarze i do zobaczenia!

wtorek, 4 marca 2014

7. Niespodziewana niespodzianka.

Roździał dedykowany Megi, za to, że kiedy trafiłam na jej bloga (,,Miłości nie oszukasz") ,, wkręciłam" się w świat opowiadań o skoczkach. Dziś jestem jej wielką fanką i uważam, że Megi to wielka pisarka. 
Pozdrawiam Megi i czekam na nowe roździały na Twoich blogach.
                               ************************
- Jaki piękny poranek! - pomyślałam, gdy spojrzałam na to, co było za oknem. Gorzej było z moim humorem, kiedy doszło do mnie, który dziś jest. - Walentynki! Przereklamowany, przesłodzony i okropny dzień. Nawet w Soczi ma być dość hucznie obchodzony. Cieszę się, że zawodów i treningów nie odwołali przez to. - Sukces! 
Oj tak, dziś wyszły na jaw te moje ,,złe" cechy. Jak już trochę ochłonęłam, przypomniałam sobie, że trzeba by zejść na śniadanie, 
a potem na trening. Dziewczyny musiały już pójść na posiłek, bo ich nigdzie nie było. Aga i Kornelia to ranne ptaszki. Nigdy nie mogłyśmy iść gdzieś rano razem, tak normalnie. Po szybkim ogarnięciu się, zeszłam do stołówki. Zjadłam pierwsze, lepsze śniadanie i poszłam szykować się na trening ( nie obyło się bez życzeń od dziewczyn i trenera).
Po skończonych ćwiczeniach wraz z dziewczynami udałam się do pokoju. Agnieszka i Kola szybko przebrały się i postanowiły, że pójdą na basen. Ja byłam baardzoo zmęczona, więc umyłam się i położyłam, aby odpocząć. Uwielbiałam tak poleniuchować po męczącym treningu. Prawie już spałam, kiedy usłyszałam rozmowy za drzwiami.
- Daj spokój, to głupi pomysł.
- No weź, będzie fajnie.
- Ona się nie zgodzi, mówię ci.
- Chodź, zobaczymy.
W tym momencie drzwi się otworzyły.
- Dlaczego ich nie zamknęłam? - pytałam i karciłam się w myślach
Do środka wszedł mój genialny kuzyn i kto?- Również  genialny Maciej.
( To szczegół, że na sobie miałam tylko stanik i króciótkie spodenki).
Chłopcy zaniemówili, ale nie martwcie się, wszystko z nimi w porządku, bo zaraz zaczęli gadać jak najęci.
- Kochana siostrzyczko, wiem, że bardzo mnie kochasz i wiesz, że ja ciebie również i mam pomysł.- zaczął mój brat
- Serio? Znowu?- spytałam
- Tak, tak, ale posłuchaj mnie wreszcie.- oburzał się blondyn
- Słucham, słucham.- odpowiedziałam
- Więc tak. Jest taka faza, że w wiosce olimpijskiej dają śluby, takie wiesz, na czas trwania igrzysk. I z chłopakami pomyśleliśmy, że zwiążemy ciebie i Maćka.-mówił. Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Myślałam, myślałam i zaczęłam mówić:
- Nie no, w sumie to całkiem niezły pomysł.
- No! Widzisz! Wiedziałem, że się zgodzi. Z wyglądu jesteś całkiem, całkiem, ona twojej głupoty jeszcze nie poznała, więc co się dziwić. Każda na jej miejscu by cię brała. - powiedział Dawid do Maćka
- A kiedy jest to wszystko?- spytałam 
- O 16. Na głównym placu.- odpowiedział Kot
Chłopcy zajęli się planowaniem. Dawid miał jechać do sklepu po srebrny pierścionek dla mnie i srebrną obrączę dla Maćka. Całe szczęście, że wzięłam całkiem przyzwoitą sukienkę ze sobą.
   16:00
Stałam tam koło skoczka, a jakiś gościu do nas gadał. Dawid był naszym ,,dróżbą", a Sylwia druchną. Po chwili ja i Kot byliśmy igrzyskowymi mężem i żoną.
Gościu znowu coś do nas gadał. Tłumaczka powiedziała nam, że teraz możemy się pocałować. Myślałam, że wybuchnę ze śmiechu. Jednak postarałam się zachować resztkę człowieczeństwa i po chwili znajdowałam się w silnych ramionach Maćka. Co jak co, ale całował jeszcze lepiej, niż skakał. Nawet dużo lepiej! 
Potem Żyła zarządził małą imprezkę.
                                ***************
Taki jakiś dziwny dzisiaj. Miał być fajny, a jest taki jaki jest. Pomysł na ten roździał był trochę inny. A pomysł na zmianę podsunął mi sam Maciek.
Ala i on mieli pocałować się po 3 miejscu w dróżynówce ( bo myślałam, że będzie ten medal, ale cóż, nie wyszło). Mam nadzieję, że Was choć trochę zaskoczyłam. Przepraszam, że krótki.
Zapraszam do komentowania i do następnego!
A teraz idę na skoki :)

poniedziałek, 3 marca 2014

Małe przeprosiny...

Hej, chciałam Was bardzo przeprosić, że post nie pojawia się tak długo, ale ostatnio mam bardzo mało czasu. Powinien pojawić się on jutro, ale nic nie obiecuję. Serdecznie dziękuję, za ponad 420 wejść. Proszę, o komentarz pod ostatnim roździałem, bo chciałabym zobaczyć, co myślicie o moim pomyśle. Żegnajcie i do następnego!:*