piątek, 21 listopada 2014

18. Ślub i wyznanie.


- Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. - składaliśmy życzenia Marcie i Dawidowi. Nowożeńcy byli tacy szczęśliwi! Tłumy kibiców zgromadziły się przed kościołem, żeby choć przez chwilę zobaczyć swoich ulubieńców. Kilku było nawet przed hotelem, w którym miało odbyć się wesele.  
- Oni dotrą dosłownie wszędzie.- powiedział Karol już w środku. 
- Tak, są niesamowici.- rzekłam. 
Zabawa zaczęła się rozkręcać, a że na uroczystości obecnych było wielu skoczków, o dobry humor nie było trudno. Wśród tłumu było na prawdę dużo bardziej lub mniej znanych skoczków. Udało mi się wypatrzeć Kubę wraz z jego dziewczyną, która była w ciąży już trochę widocznej, był też Maciek. Trzeba było przyznać, że w garniturze wyglądał lepiej niż na skoczni. Dawno go nie widziałam na żywo, w telewizji owszem, ale to nie to samo. Dopiero teraz zauważyłam, że Kot sporo się zmienił. Zmężniał 
i stał się jeszcze bardziej przystojny. Kiedy go zobaczyłam, zrozumiałam jak bardzo za nim tęskniłam. Bardzo mi go brakowało. Chciałam do niego podejść, porozmawiać, ale się bałam. 
Tańczyłam z Kłosem. Trzeba przyznać, że trochę rzucał się w oczy, ale jak na swój wzrost tańczył świetnie. Raczej nikt nie był zaskoczony, że przyszłam z siatkarzem na wesele. Gazety ostatnio sporo o nas pisały, oczywiście połowa tego było plotkami jak na przykład to, że jesteśmy razem podczas gdy Karol od dwóch tygodni ponownie jest z dziewczyną, z którą rozstał się parę miesięcy temu. Olę poznałam i trzeba stwierdzić, że jest bardzo sympatyczna. Tańczyliśmy bardzo długo. Mamy kondycję, ale stwierdziliśmy, że troszeczkę odpoczniemy. Jednak odpoczynek nie był mi dany. 
- Hej. Moglibyśmy porozmawiać?- spytał Kuba.
- Tak. Już idę.- powiedziałam. Poinformowałam tylko mojego partnera, że wychodzę i poszłam za starszym Kotem.
- Dawno się nie widzieliśmy. Ładnie wyglądasz.- zaczął.
- Dziękuje. Ty też dobrze wyglądasz. 
- Pewnie zastanawiasz się, po co cię tu przyprowadziłem. 
 Kiwnęłam głową na potwierdzenie. 
- Chciałem cię przeprosić za to co ci zrobiłem. Wybaczysz mi?
- Ja już ci dawno wybaczyłam Kuba. 
- Dawid mi mówił, że nie najlepiej się czułaś po zerwaniu. 
- Tak, rzeczywiście tak było, ale już jest dobrze. I tak i tak kiedyś to by się skończyło. Nie byliśmy sobie pisani. Widzę, że jesteś szczęśliwy i się
 z tego cieszę.
- Dzięki. Ty też jesteś szczęśliwa? Mam nadzieje, że Karol dobrze się tobą opiekuje. 
- Jestem prawie szczęśliwa. Karol się mną opiekuje tak jak powinien. Jak przyjaciel. 
- Myślałem, że jesteście razem. 
- Nie. A co u ciebie?
- Dobrze. Trochę gorzej u mojego brata. Bardzo za tobą tęskni. Porozmawiasz z nim? 
- Tak, ale może kiedy indziej. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Chodźmy już do środka. 
- Ok. Przedstawię cię Aldonie, mojej narzeczonej, jeśli oczywiście chcesz.
- Dobrze, z chęcią.

25.08.2015r. 
- Hej, to będziesz u nas o 13?- pytała Marta.
- Tak, tak cieszę się, że już wracacie. O której będziecie?- zapytałam.
- Pewnie tak ok. 14.Klucze masz?
- Oczywiście. To pa.
- Pa. 
Miałam przywitać moją przyjaciółkę i kuzyna, którzy wracają z podróży poślubnej. Do trzynastej miałam jeszcze kilka godzin. 
 Przed dom Marty i skoczka przyjechałam chwilę przed ustaloną godziną. 
Trochę posprzątałam i zrobiłam kawę. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To pewnie oni.- pomyślałam,-ale przecież mają klucze.
Poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się... Maciek!
Jego się tu nie spodziewałam. 
- Hej.- powiedział.
- Hej. Dawida nie ma.
- Wiem. Ja do ciebie. Wszystko było ustalone. - mówił i zdejmował buty.
- Czyli?
- Marta i Dawid wracają za trzy dni. Przedłużyli pobyt. Tobie powiedzieli, że wracają dzisiaj, żebym mógł się tu z tobą spotkać.
- Ale to skomplikowaliście. Nie mogłeś się ze mną spotkać normalnie?
- A przyszłabyś?
- No dobra, nie wiem, ale czemu tak bardzo chciałeś się spotkać? 
Chcesz kawy?
- Tak, poproszę. 
Ja i Maciej uwielbialiśmy kawę. Wiedzieliśmy ile mleka w niej lubimy i ile słodzimy. Po przygotowaniu przeze mnie napoju, kontynuowaliśmy rozmowę. 
- Chciałem się spotkać, bo bardzo za tobą tęskniłem. Dopiero jak cię straciłem, uświadomiłem sobie jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Najważniejsza. Potrzebowałem dużo czasu, żeby zrozumieć, że bardzo cię kocham. Pewnie pomyślisz, że zwariowałem. Tak. Zwariowałem. Na twoim punkcie. Nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Ona istnieje. Je jestem tego najlepszym przykładem. Kiedy cię zobaczyłem, byłem tobą zauroczony. Kiedy cię poznawałem, zakochiwałem się w tobie coraz bardziej, ale ty zaczęłaś spotykać się z Kubą. Byłaś szczęśliwa, a ja nie chciałem tego psuć. Potem mój brat cię zranił. Nie odzywałem się do niego przez miesiąc. No, a teraz zdobyłem się na to, żeby ci to wyznać.
- No nieźle. Tego się nie spodziewałam. Widzisz Maciek, jak zobaczyłam cię na weselu to zrozumiałam, że bardzo mi ciebie brakuje. Nawet nie wiem, kiedy się w tobie zakochałam.
- Czyli możemy być razem? 
- Oczywiście, że tak, Kocie.
                                      ********************
Znowu przepraszam, że tak długo musiałyście czekać. Mam sporo nauki, ostatnio nie miałam czasu i nastroju do pisania. W czytaniu Waszych blogów też mam zaległości, ale mam nadzieję, że je nadrobię. Rozdział oczywiście z okazji nowego sezonu! Mam nadzieję, że chłopcy będą skakać daleko. Pozdrawiam wszystkie i do następnego rozdziału. Za wszystkie błędy przepraszam, a teraz idę oglądać kwalifikacje

wtorek, 7 października 2014

17. Nowy kolega.


Maj, 2015r.

Choć słowa wypowiedziane przez pewnego chłopaka pod koniec grudnia zadały jej wiele bólu, to nie załamała się. Wręcz przeciwnie, stała się mocniejsza. Stwierdziła, że najgorszą rzeczą, jaką mogłaby zrobić, byłoby wtrącenie życia prywatnego do życia zawodowego. Tak więc zyskała jeszcze więcej motywacji i uporu, co przełożyło się na świetne wyniki. W Pucharze Świata kilka razy stanęła na najwyższym stopniu podium, a na Mistrzostwach zdobyła trzy medale każdego koloru! Sama zastanawiała się jak to możliwe, a media okrzyknęły ją największą niespodzianką mistrzostw, które w wykonaniu Polaków wyszły świetnie. A w życiu prywatnym za wiele się nie zmieniło. Tylko już nie utrzymywała kontaktów ze skoczkami. 
-Po co mam się rozpraszać?-pytała.
Z reprezentacji kontakt od grudnia miała tylko ze swoim kuzynem. Nie oznaczało to, że inni łatwo odpuścili. Oj nie! Szczególnie młodszy z Kotów długo nie chciał dać jej spokoju. 
Marta przygotowywuje się do ślubu. Parę dni temu Ala wróciła ze zgrupowania i od razu zaczął się zakupowy szał. Przyjaciółka ganiała ją po wszystkich jej ulubionych sklepach. Były w Krakowie w kilku galeriach. Dzisiaj właśnie wybierały dla suknię dla Marty. I nareszcie coś sobie wybrała! Dokupiły jeszcze pasujące do sukni buty 
i biżuterię. Po czterech godzinach zakupów zmęczone, ale z uśmiechami wróciły do domów.
Alicja
Gdy wjechałam na moje podwórko i miałam zaparkować tam gdzie zawsze, zobaczyłam, że stoi tam samochód, którego nigdy tu nie widziałam. Cacko było piękne. Nowiutkie, zadbane. Lubiłam samochody, więc nie mogłam oprzeć się bliższemu zapoznaniu się z nim. Gdy wszystko już zbadałam, wzięłam torbę z zakupami i ruszyłam do domu. Skierowałam się w stronę kuchni. Tam siedział roześmiany mój brat z równie rozbawionym... Karolem Kłosem.! 
- Co on tu robi?- spytałam.
- Bądź milsza.- pouczył mnie mój brat.
- No dobra, przepraszam, tylko ciekawe co ty byś zrobił, gdybyś wszedł niczego nieświadomy do swojej kuchni, a tam siedzi twój ulubiony siatkarz.
- Ok, ok. Karol przyjechał do mnie na kilka dni. 
- Będzie tu mieszkał?
- No...
- Ale czadowo!
- No wiem.
Podeszłam do mojego brata i niby na ucho, teatralnie się go zapytałam:
- A będę mogła go poprosić o autograf?
- Weź nie rób wiochy.
- Ale ja chcę autograf!!!- krzyknęłam głośno, zbulwersowana.
- Najpierw się ładnie przedstaw, pogadaj.
Jak brat kazał, tak podeszłam do Kłosa i powiedziałam:
- Cześć, jestem Alicja.
- Hej, Karol.- powiedział. - W rzeczywistości jesteś jeszcze ładniejsza niż w telewizji.- dodał. ( Ej, bo się zarumienię :D)
- Dziękuje. A ty nie wydajesz się wcale taki wysoki.
- Serio?
- Tak.
- Może pokażemy Karolowi góry?- zapytał Kacper.
- Tak. To świetny pomysł. To tylko się przebierzemy i weźmiemy potrzebne rzeczy. Ok? -spytałam.
- Dobra. - odpowiedzieli chłopcy.
Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół, gdzie już czekali na mnie siatkarze. Zjedliśmy szybko obiad i ruszyliśmy w drogę. Postanowiliśmy wejść na Giewont. Podjechaliśmy kawałek samochodem, a potem szliśmy na szlak. Podczas wchodzenia rozmawialiśmy na różne tematy.
- A jak właściwie się poznaliście? - zapytałam.
- Na jednym z turniejów klubowych. Nasze kluby były w tym samym hotelu. Parę razy spotykaliśmy się w naszej siatkarsiej paczce, czasami odwiedzaliśmy się nawzajem, a teraz gdy Kacper dowiedział się, że rozstałem się z dziewczyną i jestem w lekkim dołku, zaprosił mnie do siebie. - powiedział Wąski. 
- Fajnie, ale dlaczego nie wiedziałam, że się znacie?
- Nie pytałaś, to ci nic nie mówiłem. Poza tym to za dużo czsu na gadanie to ostatni nie mamy.- odpowiedział mój brat.
- Czemu nie macie?- spytał Karol.
- Bo większość dni w roku moja siostra ma zgrupowania albo zawody, ja też sporo wyjeżdżam i trenuje, Ala teraz pomaga swojej najlepszej przyjaciółce w przygotowywaniu ślubu, a czasami zamyka się w pokoju i nie chce z nikim gadać.
- Dlaczego?- Kłos nie odpuszczał.
- W zimę Ala miała dość bolesne rozstanie z chłopakiem. I nie utrzymuje już kontaktu ze skoczkami. Bardzo jej ich brakuje, chociaż nie chce się do tego przyznać.
- To ona i Kuba już nie są razem? 
(Tak, obgadujcie sobie moje życie uczuciowe, kiedy ja jestem obok.)
- Skąd wiedziałeś, że ja i Kot byliśmy razem?- zapytałam reprezentanta Polski.
- Pojawialiście się w mediach. Myślałem, że nadal jesteście razem.
- Nie, nie jesteśmy, ale możemy skończyć o tym gadać?
- Tak, przepraszam.
Resztę drogi spędziliśmy na dużo przyjemniejszych rozmowach.
Na szczycie robiliśmy sobie zdjęcia. Najbardziej podoba mi się to zrobione przez Kacpra mnie i Karolowi na tle gór.
- Dwoje mistrzów świata na jednym zdjęciu na tle gór. To się nazywa   
 lans.-zaśmiałam się do chłopaków.
- Tak. Zdjęcie z Karolem Kłosem: +10 do swagu :P. - odrzekł Kubacki.
  ( Nie Dawid tylko Kacper.)

Kilka dni później 

Z Karolem i Kacprem spędzam każdą wolną chwilę. Razem trenujemy, gramy, zwiedzamy, gotujemy i chodzimy z Martą na zakupy. Mój brat musi jednak trenować ze swoim klubem, więc czasami ja i Karol zwiedzamy sami. Byliśmy też na meczu Kacpra. Dawno nie spędzałam tak radosnych dni. Z siatkarzami nie wolno było być smutnym. Ciągle robiliśmy głupie i śmieszne rzeczy.
- Ej, może wybierzemy się na wspólne wakacje?- zaproponował Karol.  
   -Twoja dziewczyna też jest miłe widziana. -zwrócił się do mojego brata.
- Tak, ja też chętnie gdzieś bym pojechała.- powiedziałam.
- Kiedy?- spytał Kacper.
- Za kilka dni.- odrzekł Kłos.
- Nie mogę. Jedźcie sami.
- Ok.-powiedziałam.
- Spoko.- zgodził się siatkarz drużyny z Bełchatowa.
Spontaniczności też nam nie brakowało. W dwie minuty podjęliśmy decyzję, że za trzy dni wylatujemy do Hiszpanii.
- To skoro tak dobrze się dogadujemy to może Karolku pójdziesz ze mną na ślub i wesele do Dawida i Marty?- spytałam.
- Ależ oczywiście Alicjo, z wielką chęcią.- odrzekł.
                              ****************************
Wiem, że to jest opowiadanie o skokach i trochę o biegach, ale nie mogłam się powstrzymać od umieszczenia tu siatkarskiego wątku. Jeśli wam to się nie podoba to piszcie w komentarzach. Pozdrawiam i proszę o komentarze.

środa, 1 października 2014

16 cz.2 Niezapowiedziana wizyta.



- Kuba! Gdzie jesteś!? Chciałbym pogadać!- krzyczałem do starszego brata.
- Tu! Czego chcesz?- Zapytał.
- Jak jest z tobą i Alą? 
- Nijak. Ostatnio prawdę mówiąc jest okropnie. Prawie ze sobą nie gadamy, nie spotykamy itd.
- I ty mówisz to z takim spokojem?
- Mówię jak jest Maciek, a co cię to wogóle obchodzi?
- Hmmm pomyślmy... A no tak. Ty jesteś moim bratem, ona moją przyjaciółką, która jest zrozpaczona, bo twierdzi, że jej unikasz. To jak jest? Unikasz jej czy nie? 
- Ja nie wiem co robić. Nie możemy być razem, ale boję się ją zranić.
- Czemu nie możecie być razem? 
- Bo ja kocham kogoś innego. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło, ale stało się i czuje się serio strasznie głupio.
- Nie spodziewałem się tego po tobie Kuba. Dam ci jedną radę. Jeśli odwlekasz to, krzywdzisz ją jeszcze bardziej. Pa.

Alicja 

- Owórz drzwi!- krzyczał do mnie mój brat. 
- A ty nie możesz?- spytałam
- Dopiero co z treningu wróciłem. Zmęczony jestem.
 Tak, trening to najlepsza wymówka. Ja rozumiem, że siatkówka sportem łatwym i lekkim nie jest, ale chyba można się ruszyć.
Poszłam otworzyć drzwi. Pod nimi stała osoba, której teraz się chyba tu najmniej spodziewałam. 
- Hej. Mogę na chwilę?- zapytał.
- Tak, wejdź.- powiedziałam.
- Właściwie to może się przejdziemy? Chciałem pogadać.
 Wydawało mi się to lekko dziwne, że dwa dni przed Wgilią mój chłopak przychodzi i chce porozmawiać. Czy on na serio nie ma co robić?!
- Ok. Tylko się ubiorę. Założyłam ciepłe ubrania i wyszłam z domu.
- Co tam u was słychać? Jak Maciej po spotkaniu z Dianą?- spytałam.
- Wrócił bardzo zadowolony. Chyba coś z tego będzie. Dziękuje ci bardzo, że mu kogoś znalazłaś.
- Cieszę się. Ważne, że dał kogoś sobie znaleść.
- A co u ciebie?- zapytał, ale sprawiał wrażenie trochę nieobecnego, jakby zdenerwowanego. Chyba wcale nie wywlókł mnie na spacer tylko, żeby się zapytać co u mnie i rozmawiać o życiu uczuciowym swojego brata.
- Ok. Trochę mi nudno bez tych ciężkich treningów i zawodów. Przez najbliższe dni miałam tylko 3 godziny treningów.
- Acha. To fajnie. Właściwie to przyszedłem w trochę innym celu. Tylko przyrzeknij, że mnie nie będziesz bić.
- Nie no spoko. Chyba cię nie uderzę. Może...
- Więc tak. Na prawdę mi ciężko powiedzieć to, co mam ci powiedzieć
I nie chciałem, żeby tak wyszło, ale nie potrafię tego cofnąć.
- A tak trochę konkretnej?
- Nie możemy być razem.- oznajmił cichym głosem. 
- Dlaczego? 
Kuba milczał. Po paru minutach ciszy spytałam:
- Jest ktoś jeszcze, prawda? 
- Tak. - odrzekł. - To może ja już pójdę.- powiedział i odszedł. Zostawił mnie samą. Nie miałam siły płakać. Łzy nie leciały mi z oczu, ale moja dusza płakała bezustannie. Nagle wszystko zaczęło mi przeszkadzać. Dotarło do mnie, że jest mi strasznie zimno. Nogi same zaniosły mnie do domu. Bez słowa weszłam do niego i skierowałam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Od pewnego czasu nie było między nami najlepiej, ale nie spodziewałam się, że Kot znalazł sobie inną. Myślałam, że znam go bardzo dobrze, ale prawda była taka, że nie znałam go nawet w połowie tak dobrze, jak myślałam, że go znam. Mój Kuba taki nie był. Mój Kuba nie zostawiłby mnie dla innej. Mój Kuba był idealny. Jednak Kot nie był tym moim Kubą.

Wigilia 

Siedziałam przy stole wigilijnym z moją rodziną. Byli moi rodzice, dziadkowie, brat, rodzice Dawida i sam skoczek z Martą. Czekałam na 
Wigilę cały rok, a teraz nie umiałam poczuć magii Świąt. Żyłam tylko ciałem. Zewnętrznie wyglądałam jak zawsze, tylko mój zawsze obecny uśmiech nie gościł na ustach od kilku dni, zniknęły moje żywe rumieńce na policzkach i iskierki z oczu. Ludzie wokół mnie myśleli, że po prostu złapałam delikatne przeziębienie, ale ja byłam chora tylko na jedno: złamane serce. Wewnętrznie czułam się bardzo źle. Ta moja ,, choroba" nie była spowodowana wirusami. Jedyną przyczyną mojego stanu był tylko on- Kot. Jakub skrzywdził mnie tak, jak jeszcze nikt. Po skończonej kolacji rozdawaliśmy sobie prezenty. Dostałam piękne podarunki od moich bliskich. Potem wszyscy zaczęli śpiewać kolędy. Tylko ja nie uczestniczyłam w radości ze Świąt. Gdy sobie pośpiewali, wstał Dawid, a zaraz po nim Marta i oznajmił:
- Wiecie, że ja i Marta zamierzamy się pobrać. Ostatnio ustaliliśmy datę naszego ślubu. Odbędzie się on 22 sierpnia 2015 roku.
Potem pogratulowaliśmy im, i parę osób ( w tym ja) udało się na Pasterkę. Ta wyprawa była bardzo miła, tylko z moim szczęściem oczywiście musiało przydarzyć mi się coś głupiego. Pod kościołem spotkałam rodzinę Kotów. Chciałam pójść tak, żeby nie przechodzić koło nich, ale na moje nieszczęście Maciej wypatrzył mnie w tłumie.
- Hej. Wesołych Świąt!- krzyknął.
- No cześć. Nawzajem. Przepraszam, ale chyba muszę już iść.
  -powiedziałam.
- Ej, poczekaj. Przywitasz się z rodzicami i Kubą.
- Nie. Może lepiej nie.
- No weź, z własnym chłopakiem się nie przywitasz?
Słowa Maćka zadały mi ogromny cios. On na pewno nie chciał mnie zranić, ale jego braciszkowi mogło się troszkę zapomnieć powiedzieć mu, że ze mną zerwał. Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły wolno spływać po policzkach.
- Maciek. Ja i Kuba nie jesteśmy już razem.  Przepraszam, pójdę już.
 - powiedziałam i odeszłam w stronę samochodu.

                                  ***************************

No, nareszcie jest. Po długiej przerwie, pisany na raty i zmieniany w mojej głowie kilka razy. Trochę nie miałam na niego pomysłu, ale w końcu pojawia się kolejna odsłona. Trudno mi wyrazić o niej opinię. Mam nadzieje, że się spodoba. Już nie mogę się doczekać konkursów.
Na szczęście tęsknotę za skokami przez miesiąc złagodziła siatkówka!
Nie oglądałam tylko meczu otwarcia, a we wszystkich innych meczach kibicowałam całym sercem ( i gardłem ). Udało mi się nawet być na  meczach :D. Pozdrawiam wszystkie i do następnego.

czwartek, 24 lipca 2014

16. cz1. Podwójna korzyść.



29.11.2014r. Kuusamo
Ja i skoczkowie przygotowywaliśmy się do startów. Sezon biegów i skoków dopiero się zaczął. Początki zawsze bywają trudne, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nasze reprezentacje mieszkają w tym samym hotelu, więc kiedy mamy wolny czas, (a jest go jak na lekarstwo) odwiedzany się wzajemnie. 
- Cześć! - krzyknęłam, wchodząc do pokoju Kuby i Dawida.
- No hej. - odpowiedział mi blondyn.
- Gadasz z Martą?
- Tak, a co?
- Pozdrów ją.
- Ok, ona też pozdrawia.
- Dzięki.
Dawid i Marta pogadali jeszcze chwilę, a gdy skończyli spytałam:
- Właściwie to gdzie jest Kuba?
- A bo kto go tam wie. Wyszedł gdzieś z godzinę temu.
- Nie mówił gdzie idzie?
- Nie. Ostatnio wogóle jest jakiś dziwny.
- Acha. Dobra to ja wracam do siebie. Pa.
- Cześć.

Wydawało mi się trochę dziwne, że Kuba wyszedł gdzieś bez informowania kogokolwiek. Odwiedziłam jeszcze Piotrka i Maćka 
( Żyła wymyślił konkurs kto więcej pianek zmieści w buzi), ale oni też nie wiedzieli gdzie podział się mój chłopak, więc wróciłam do swojego pokoju.

22.12.2014r.
Maciek
Nareszcie wolne. Krótkie, bo krótkie, ale jest i nie ma co narzekać. Świąteczną atmosferę można było poczuć już kilka dni temu. Mama krzątała się po kuchni, a tata (po długim naleganiu mamy) zdecydował się wreszcie uprzątnąć w garażu. Ja i Kuba wraz z Martą i Dawidem siedzieliśmy w pokoju mojego brata. Byłem trochę nie w humorze po ostatnich zawodach, co reszta od razu wykorzystała.
- No Maciek. Święta prawie są, cieszyć się powinniśmy, a ty siedzisz taki smutny. Zapomnij o skokach na te parę dni.-powiedział Kubacki.
- Ok, ale powiedz mi jak ty zrobiłeś taki postęp.-odpowiedziałem.
- Znajdź sobie dziewczynę, to ci pomoże. 
- Ok. Wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. Pa.-i wyszedłem z domu, zostawiając moich przyjaciół trochę zaskoczonych.
Wsiadłem do samochodu i skierowałem się do domu Kubackiej. Od razu o niej pomyślałem. Dawidowi Martę znalazła, Kubie siebie, to mi też kogoś znajdzie. Chyba. Gdy znalazłem się przed budynkiem, zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Tym ktosiem okazała się kobieta podobna do Ali. Była na pewno jej mamą.
- Dzień dobry. Nazywam się Maciej Kot. Jest Alicja?
- Witaj. Jestem jej mamą. Wejdź. Ala jest w swoim pokoju na górze. Drzwi powinny być otwarte. 
Zdjąłem kurtkę oraz  buty i skierowałem się na piętro. Rzeczywiście, drzwi od pokoju brunetki były otwarte. Pomieszczenie idealnie pasowało do jego właścicielki. Było uporzątkowane. Każdy element ze sobą współgrał. Biegaczka leżała na łóżku, odwrócona tyłem do drzwi, co postanowiłem wykorzystać, aby ją trochę przestraszyć. Cicho podszedłem do niej i zakryłem jej oczy rękami. 
- Zgadnij kto to. - powiedziałem zmieniając mój głos na piskliwy.
- Maciek.? 
- Skąd wiedziałaś?-spytałem z nutą zawodu.
- Masz ciepłe ręce jak zawsze i nie są takie duże jak Dawida, ale co cię do mnie sprowadza.
- O tym zaraz. Najpierw pogadamy.- widziałem, że jest smutna.
- Dobra, a o czym chcesz gadać?
- Czemu jesteś taka smutna? I mówię od razu, że kitu o ostatnich zawodach już nie przyjmuję. Oglądałem i no kurdę biegłaś niesamowicie. I wiem, że wygrałaś.
- Tak, wygrałam.
- Ej no weź się uśmiechnij i powiedz wreszcie o co chodzi.
- O twojego brata.
- Co przeskrobał?
- On chyba mnie unika. Oddalamy się od siebie. Nie ma dla mnie czsu, przynajmniej tak mówi. Nie wiem czy nie ma kogoś innego.
- Nie jestem najlepszym pocieszycielem i powiem ci szczerze, że też zauważyłem, że nie spędzacie razem tyle czasu co kiedyś, ale się nim nie przejmuj. Wiem, że to mój brat, ale muszę stwierdzić, że jeśli serio się od ciebie oddala i cię unika to jest głupi i nie wie co traci. Wiesz, że jestem wybredny jeśli chodzi o dziewczyny, ale jeśli nie chodziłabyś z moim bratem to bym się tobą poważnie zainteresował.
- Mam być dumna z twoich słów? To był komplement?
- O tak!
- To dziękuje, a teraz przejdźmy do ciebie. 
- Więc przyszedłem do ciebie z prośbą, żebyś pomogła mi znaleźć dziewczynę.
- Jejciu Maciek, robi się poważnie.
- Wiem, ale chłopaki od kiedy mają dziewczyny, to skaczą lepiej, bo mają dla kogo skakać.
- Znajdź dziewczynę z miłości, a nie dla wyników.
- A nie może być podwójnej korzyści?
- To pokażę ci kilka moich fajnych koleżanek, które mogą być dla ciebie dość ładne.
- Ok. To pokazuj. Dużo ich?
- Poczekaj. Myślę... Takich, które chyba trafią w twoje gusta jest cztery.
- Świetnie. Zaczynamy.
- Nie, sorry dwie bo tamte dwie, które brałam pod uwagę, mają chłopaków.
- Dobra. Pokaż.
- Pierwsza to Marcelina.- pokazała mi zdjęcie jasnej blondynki. Była ładna. Nawet bardzo. Jej oczy były dość duże, koloru jasnego brązu. Miała duże, jasne, różowe usta.
- Fajna. Pokaż tą drugą.
- Diana. Jest świetną optymistką.
Moim oczą ukazała się szatynka o ciemnych, prawie czarnych oczach 
i ciemnej karnacji. Jej usta były średniej wielkości, ale ich kolor był prześliczny - prawie czerwony.
- No i jak? - zapytała moja przyjaciółka.
- Obie są ładne, ale wolę tą drugą.
- Dobry wybór. Odpowiem ci trochę o niej.
Kubacka zaczęła opowiadać o Dianie i obiecała, że spróbuje nas umówić. Od brunetki wyszedłem bardzo zadowolony. Mam nadzieje, że polubię tą dziewczynę.

                                    **************************
Zdecydowałam się podzielić ten rozdział na dwie, ponieważ byłby długi, a nie zdążyłam go napisać. Chciałam opublikować to coś bo dawno mnie nie było i nie będzie mnie przez co najmniej dwa tygodnie. Nie jestem z niego zadowolona, ale wena mnie ostatnio opuściła. Pozdrawiam i życzę miłych wakacji. 
PS. Już rusza LGP, do boju Polsko!

wtorek, 1 lipca 2014

15. Proszę pani. Tak nie można.


- Moja głowaaa...-narzekałam sama do siebie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Raczej nie miewałam bólów tego typu, ale tym razem był on nie do zniesienia.
- Co tam? Nie idziesz na śniadanie?- Spytała moja przyjaciółka, wychodząc z łazienki.
- Idę. Już.- powiedziałam i niechętnie zwlokłam się z łóżka.
- Co ci? 
- Nic, tylko trochę się nie wyspałam.
- Innym możesz kity wciskać, ale widzę, że jesteś inna niż zwykle.
- Łeb mnie boli i mówię to tylko tobie i nikt inny nie może o tym wiedzieć, ok?
- Dobra, ale może nie idź dzisiaj na marszobieg?
- I tak pójdę, mamo. Idziesz na śniadanie czy nie?
Szybko poszłam się ubrać i zeszłyśmy do restauracji. Skierowałyśmy się do stolika, przy którym siedziało większość ludzi z naszej ,,wycieczki". Nie miałam ochoty na jedzenie, ale żeby nie wdzbudzać podejrzeń, zjadłam małą bułkę z masłem i wypiłam herbatę.
***
Oni byli naprawdę złośliwi. Akurat dzisiaj, kiedy ledwo żyłam, musieli wydłużyć dystans na marszobieg. Usprawiedliwiała ich tylko niewiedza. Na szczęście tortury za chwilę miały się skończyć. Dosłownie za parę metrów będzie już widać nasz hotel. Kiedy dotarliśmy do celu, ja i Kuba, zmęczeni od razu skierowaliśmy się do pokoju. Po któtkim wylegiwaniu się na łóżku, poszłam się odświeżyć i założyć czyste ubrania. Gdy wyszłam z łazienki, skierowałam się w stronę mojego chłopaka i bez słowa się do niego przytuliłam. Biło od niego takie przyjemne ciepło. Kiedyś przeczytałam, że ,, nie ma przyjemniejszego ciepła, niż ciepło drugiego człowieka". W tej chwili zdecydowanie się z tym zgadzałam.
- Dobrze się czujesz?-spytał Kot.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Kochanie, ja umiem ocenić czy ktoś kłamie czy nie i w twoim przypadku wyraźnie widzę, że nie mówisz prawdy.
- Skąd wiesz?
- Unikasz mojego spojrzenia, a poza tym się delikatnie zarumieniłaś.
On wcale nie znał mnie tak długo, a już odkrył, że moje policzki bardzo lubią kolor czerwony.
- Powiesz mi co ci jest? 
- Tylko boli mnie głowa i troszeczkę mi słabo.
- To dlatego cały czas się mnie trzymasz?
- To jeden z powodów.
- A pozostałe? 
- Na przykład bardzo cię kocham.
- Ooo słodziutka jesteś, ale mogłabyś nie zmieniać tematu?
Poczułam nagłą bezsilność. Resztki mocy ze mnie uciekły. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Pamiętam jeszcze tylko, że gdybym nie trzymała się Kuby, to leżałabym na podłodze.
***
Leżałam na swoim łóżku. Koło mnie cich rozmawiali Dawid, Marta, Kubuś i lekarz reprezentacji. 
- Ale nam narozrabiałaś.-zaczął.
- Przepraszam, ale właściwie dlaczego zasłabłam?-zapytałam.
- Od rana bolała cię głowa, dowiedziałem się także, że mało zjadłaś i potem było ci słabo. Do tego duży wysiłek fizyczny, twoja przyjaciółka powiedziała mi też, że nie mogłaś zasnąć i mało spałaś. To wszystko przełożyło się na to.
- Czyli nic złego się nie stało?
- Jak na razie nie, ale przeprowadziłem mały wywiad i dowiedziałem się od twoich kolegów i koleżanek, że mało jadasz. Alu, przy tak ciężkim sporcie wyczynowym jakim są biegi narciarskie to jest kategorycznie zabronione. Kiedy zjadasz niewystarczające śniadanie, a potem idziesz na morderczy trening, twój organizm spala wszystko i nic nie zostaje. Dzisiaj nie mogę ci powiedzieć ci nic więcej, ale jak wrócisz do kraju to musisz zrobić sobie badania, bo możliwe, że jak dalej będziesz prowadziła taki tryb życia to nabawisz się anemi.-zakończył lekarz.
- Przepraszam i dziękuje.
- Nie ma za co. Czujesz się lepiej?
- Tak, dużo lepiej, tylko jestem głodna.
W tym momencie Kot wybiegł z pokoju, jakby bał się, że ktoś go wyprzedzi i,pobiegł gdzieś. Po chwili przyniósł mnóstwo pysznego jedzenia.
******
Pół roku później.
Marta
Chłopcy niedługo zaczynają sezon. Mają ostatnie wolne dni, a potem wyjeżdżają na zawody. Kubacka też niedługo zaczyna starty. Wszyscy chodzą podekscytowani i nie mogą już doczekać się konkursów. Okazało się, że miłość uskrzydla polskich skoczków. Dawid skakał bardzo dobrze w LGP. Kuba też przypomniał sobie jak trzeba skakać. W lecie spisywał się znakomicie i dostał miejsce w rezerwach kadry. Po pierwszych konkursach sztab zdecyduje czy wejdzie do kadry. Usłyszałam pukanie do drzwi. Otwieram, a tam wesoła gromadka moich przyjaciół i mój chłopak.
- Czeeść...-przywitali mnie.- No hej, co tam?
- Idziemy na Kasprowy. - oznajmił Dawid.
- Fajnie, miłej drogi.- odpowiedziałam.
- Ty idziesz z nami.
- Nie mogę. Muszę posprzątać w mieszkaniu.
- Możesz, a nawet musisz iść. My z Maćkiem i Kubą posprzątamy. 
 - powiedziała Ala. 
Widać było, że chłopcy byli troszkę zdezorientowani. Tego chyba nie przewidzieliw swoim planie.
- Skoro chcecie to ok. Tylko się przebiorę i zaraz przyjdę.

Alicja

- No chłopcy, to zaczynamy.- powiedziałam.
- Serio?- spytali.
- No chcecie pomóc koledze czy nie? Mieszkanie Marty nie jest duże.
Oni już nic nie dodawali, tylko wzięli się do roboty. Po 15 minutach moja przyjaciółka i Kubacki ruszyli w drogę. My po godzinie skończyliśmy sprzątać. Mieszkanie lśniło. Zamknęliśmy je na klucz i pojechaliśmy jeszcze do mnie po potrzebne rzeczy. Tam dołączył do nas mój brat. My w przeciwieństwie do blondynki i Dawida, na Kasprowy wjechaliśmy. Tak, troszeczkę dziwnie wyglądali polscy sportowcy (całkiem rozpoznawalni), jadący ze stolikiem, koszykami itp. Troszkę gorzej było 
z przesiadką, ale daliśmy radę. Na szczycie pięknie wszystko rozstawiliśmy. To wyglądało bajkowo i uroczo. Kilka godzin czekaliśmy na Dawida i Martę. Ujżeliśmy ich. Blondyn niósł dziewczynę na barana, a ona miała zasłonięte oczy.

Marta

No nareszcie mnie postawił. Już chciałam ściągnąć opaskę z oczu, ale reszta kazała mi jeszcze trochę poczekać. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia po co oni tu, ale chyba wolę pozostać w niewiedzy. Po chwili moja przyjaciółka ściągnęła mi materiał z twarzy. Zobaczyłam Dawida klęczącego przede mną, koło stolika z różnymi potrawami
 i smakołykami.!?
- Marto, wiem, że nie jesteśmy ze sobą jakoś bardzo długo, ale jestem pewien, że chcę dzielić z tobą każdy dzień. Mówiąc krótko: kocham cię, dlatego teraz pytam: Wyjdziesz za mnie?-zapytał, a mnie zatkało.
- Ale nie wynieść śmieci?-spytałam.
- Nie, czy chcesz zostać moją żoną?
- Jak tak, to oczywiście.!
Okazało się, że Kacper to nagrywał. Fajną pamiątkę będziemy mieć. :*

                              *******************
I jest kolejny, pisany na raty. Jest trochę dłuższy od poprzednich ( to dla Aldony). Postanowiłam, że już nie będę nażekać na rozdziały, ale ten to istna masakra. Dodaje to coś tylko dlatego, że długo mnie nie było i teraz też może mnie chwilę nie być. Pozostawiam wam go do oceny. Proszę o komentarze. Pozdrawiam i do kolejnego.
PS. Ach, te wakacje!
PS2. Komu kibicujecie na Mundialu? Pisać w komentarzach.
Argentyna <3 div="">