czwartek, 24 lipca 2014

16. cz1. Podwójna korzyść.



29.11.2014r. Kuusamo
Ja i skoczkowie przygotowywaliśmy się do startów. Sezon biegów i skoków dopiero się zaczął. Początki zawsze bywają trudne, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nasze reprezentacje mieszkają w tym samym hotelu, więc kiedy mamy wolny czas, (a jest go jak na lekarstwo) odwiedzany się wzajemnie. 
- Cześć! - krzyknęłam, wchodząc do pokoju Kuby i Dawida.
- No hej. - odpowiedział mi blondyn.
- Gadasz z Martą?
- Tak, a co?
- Pozdrów ją.
- Ok, ona też pozdrawia.
- Dzięki.
Dawid i Marta pogadali jeszcze chwilę, a gdy skończyli spytałam:
- Właściwie to gdzie jest Kuba?
- A bo kto go tam wie. Wyszedł gdzieś z godzinę temu.
- Nie mówił gdzie idzie?
- Nie. Ostatnio wogóle jest jakiś dziwny.
- Acha. Dobra to ja wracam do siebie. Pa.
- Cześć.

Wydawało mi się trochę dziwne, że Kuba wyszedł gdzieś bez informowania kogokolwiek. Odwiedziłam jeszcze Piotrka i Maćka 
( Żyła wymyślił konkurs kto więcej pianek zmieści w buzi), ale oni też nie wiedzieli gdzie podział się mój chłopak, więc wróciłam do swojego pokoju.

22.12.2014r.
Maciek
Nareszcie wolne. Krótkie, bo krótkie, ale jest i nie ma co narzekać. Świąteczną atmosferę można było poczuć już kilka dni temu. Mama krzątała się po kuchni, a tata (po długim naleganiu mamy) zdecydował się wreszcie uprzątnąć w garażu. Ja i Kuba wraz z Martą i Dawidem siedzieliśmy w pokoju mojego brata. Byłem trochę nie w humorze po ostatnich zawodach, co reszta od razu wykorzystała.
- No Maciek. Święta prawie są, cieszyć się powinniśmy, a ty siedzisz taki smutny. Zapomnij o skokach na te parę dni.-powiedział Kubacki.
- Ok, ale powiedz mi jak ty zrobiłeś taki postęp.-odpowiedziałem.
- Znajdź sobie dziewczynę, to ci pomoże. 
- Ok. Wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. Pa.-i wyszedłem z domu, zostawiając moich przyjaciół trochę zaskoczonych.
Wsiadłem do samochodu i skierowałem się do domu Kubackiej. Od razu o niej pomyślałem. Dawidowi Martę znalazła, Kubie siebie, to mi też kogoś znajdzie. Chyba. Gdy znalazłem się przed budynkiem, zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Tym ktosiem okazała się kobieta podobna do Ali. Była na pewno jej mamą.
- Dzień dobry. Nazywam się Maciej Kot. Jest Alicja?
- Witaj. Jestem jej mamą. Wejdź. Ala jest w swoim pokoju na górze. Drzwi powinny być otwarte. 
Zdjąłem kurtkę oraz  buty i skierowałem się na piętro. Rzeczywiście, drzwi od pokoju brunetki były otwarte. Pomieszczenie idealnie pasowało do jego właścicielki. Było uporzątkowane. Każdy element ze sobą współgrał. Biegaczka leżała na łóżku, odwrócona tyłem do drzwi, co postanowiłem wykorzystać, aby ją trochę przestraszyć. Cicho podszedłem do niej i zakryłem jej oczy rękami. 
- Zgadnij kto to. - powiedziałem zmieniając mój głos na piskliwy.
- Maciek.? 
- Skąd wiedziałaś?-spytałem z nutą zawodu.
- Masz ciepłe ręce jak zawsze i nie są takie duże jak Dawida, ale co cię do mnie sprowadza.
- O tym zaraz. Najpierw pogadamy.- widziałem, że jest smutna.
- Dobra, a o czym chcesz gadać?
- Czemu jesteś taka smutna? I mówię od razu, że kitu o ostatnich zawodach już nie przyjmuję. Oglądałem i no kurdę biegłaś niesamowicie. I wiem, że wygrałaś.
- Tak, wygrałam.
- Ej no weź się uśmiechnij i powiedz wreszcie o co chodzi.
- O twojego brata.
- Co przeskrobał?
- On chyba mnie unika. Oddalamy się od siebie. Nie ma dla mnie czsu, przynajmniej tak mówi. Nie wiem czy nie ma kogoś innego.
- Nie jestem najlepszym pocieszycielem i powiem ci szczerze, że też zauważyłem, że nie spędzacie razem tyle czasu co kiedyś, ale się nim nie przejmuj. Wiem, że to mój brat, ale muszę stwierdzić, że jeśli serio się od ciebie oddala i cię unika to jest głupi i nie wie co traci. Wiesz, że jestem wybredny jeśli chodzi o dziewczyny, ale jeśli nie chodziłabyś z moim bratem to bym się tobą poważnie zainteresował.
- Mam być dumna z twoich słów? To był komplement?
- O tak!
- To dziękuje, a teraz przejdźmy do ciebie. 
- Więc przyszedłem do ciebie z prośbą, żebyś pomogła mi znaleźć dziewczynę.
- Jejciu Maciek, robi się poważnie.
- Wiem, ale chłopaki od kiedy mają dziewczyny, to skaczą lepiej, bo mają dla kogo skakać.
- Znajdź dziewczynę z miłości, a nie dla wyników.
- A nie może być podwójnej korzyści?
- To pokażę ci kilka moich fajnych koleżanek, które mogą być dla ciebie dość ładne.
- Ok. To pokazuj. Dużo ich?
- Poczekaj. Myślę... Takich, które chyba trafią w twoje gusta jest cztery.
- Świetnie. Zaczynamy.
- Nie, sorry dwie bo tamte dwie, które brałam pod uwagę, mają chłopaków.
- Dobra. Pokaż.
- Pierwsza to Marcelina.- pokazała mi zdjęcie jasnej blondynki. Była ładna. Nawet bardzo. Jej oczy były dość duże, koloru jasnego brązu. Miała duże, jasne, różowe usta.
- Fajna. Pokaż tą drugą.
- Diana. Jest świetną optymistką.
Moim oczą ukazała się szatynka o ciemnych, prawie czarnych oczach 
i ciemnej karnacji. Jej usta były średniej wielkości, ale ich kolor był prześliczny - prawie czerwony.
- No i jak? - zapytała moja przyjaciółka.
- Obie są ładne, ale wolę tą drugą.
- Dobry wybór. Odpowiem ci trochę o niej.
Kubacka zaczęła opowiadać o Dianie i obiecała, że spróbuje nas umówić. Od brunetki wyszedłem bardzo zadowolony. Mam nadzieje, że polubię tą dziewczynę.

                                    **************************
Zdecydowałam się podzielić ten rozdział na dwie, ponieważ byłby długi, a nie zdążyłam go napisać. Chciałam opublikować to coś bo dawno mnie nie było i nie będzie mnie przez co najmniej dwa tygodnie. Nie jestem z niego zadowolona, ale wena mnie ostatnio opuściła. Pozdrawiam i życzę miłych wakacji. 
PS. Już rusza LGP, do boju Polsko!

wtorek, 1 lipca 2014

15. Proszę pani. Tak nie można.


- Moja głowaaa...-narzekałam sama do siebie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Raczej nie miewałam bólów tego typu, ale tym razem był on nie do zniesienia.
- Co tam? Nie idziesz na śniadanie?- Spytała moja przyjaciółka, wychodząc z łazienki.
- Idę. Już.- powiedziałam i niechętnie zwlokłam się z łóżka.
- Co ci? 
- Nic, tylko trochę się nie wyspałam.
- Innym możesz kity wciskać, ale widzę, że jesteś inna niż zwykle.
- Łeb mnie boli i mówię to tylko tobie i nikt inny nie może o tym wiedzieć, ok?
- Dobra, ale może nie idź dzisiaj na marszobieg?
- I tak pójdę, mamo. Idziesz na śniadanie czy nie?
Szybko poszłam się ubrać i zeszłyśmy do restauracji. Skierowałyśmy się do stolika, przy którym siedziało większość ludzi z naszej ,,wycieczki". Nie miałam ochoty na jedzenie, ale żeby nie wdzbudzać podejrzeń, zjadłam małą bułkę z masłem i wypiłam herbatę.
***
Oni byli naprawdę złośliwi. Akurat dzisiaj, kiedy ledwo żyłam, musieli wydłużyć dystans na marszobieg. Usprawiedliwiała ich tylko niewiedza. Na szczęście tortury za chwilę miały się skończyć. Dosłownie za parę metrów będzie już widać nasz hotel. Kiedy dotarliśmy do celu, ja i Kuba, zmęczeni od razu skierowaliśmy się do pokoju. Po któtkim wylegiwaniu się na łóżku, poszłam się odświeżyć i założyć czyste ubrania. Gdy wyszłam z łazienki, skierowałam się w stronę mojego chłopaka i bez słowa się do niego przytuliłam. Biło od niego takie przyjemne ciepło. Kiedyś przeczytałam, że ,, nie ma przyjemniejszego ciepła, niż ciepło drugiego człowieka". W tej chwili zdecydowanie się z tym zgadzałam.
- Dobrze się czujesz?-spytał Kot.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Kochanie, ja umiem ocenić czy ktoś kłamie czy nie i w twoim przypadku wyraźnie widzę, że nie mówisz prawdy.
- Skąd wiesz?
- Unikasz mojego spojrzenia, a poza tym się delikatnie zarumieniłaś.
On wcale nie znał mnie tak długo, a już odkrył, że moje policzki bardzo lubią kolor czerwony.
- Powiesz mi co ci jest? 
- Tylko boli mnie głowa i troszeczkę mi słabo.
- To dlatego cały czas się mnie trzymasz?
- To jeden z powodów.
- A pozostałe? 
- Na przykład bardzo cię kocham.
- Ooo słodziutka jesteś, ale mogłabyś nie zmieniać tematu?
Poczułam nagłą bezsilność. Resztki mocy ze mnie uciekły. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Pamiętam jeszcze tylko, że gdybym nie trzymała się Kuby, to leżałabym na podłodze.
***
Leżałam na swoim łóżku. Koło mnie cich rozmawiali Dawid, Marta, Kubuś i lekarz reprezentacji. 
- Ale nam narozrabiałaś.-zaczął.
- Przepraszam, ale właściwie dlaczego zasłabłam?-zapytałam.
- Od rana bolała cię głowa, dowiedziałem się także, że mało zjadłaś i potem było ci słabo. Do tego duży wysiłek fizyczny, twoja przyjaciółka powiedziała mi też, że nie mogłaś zasnąć i mało spałaś. To wszystko przełożyło się na to.
- Czyli nic złego się nie stało?
- Jak na razie nie, ale przeprowadziłem mały wywiad i dowiedziałem się od twoich kolegów i koleżanek, że mało jadasz. Alu, przy tak ciężkim sporcie wyczynowym jakim są biegi narciarskie to jest kategorycznie zabronione. Kiedy zjadasz niewystarczające śniadanie, a potem idziesz na morderczy trening, twój organizm spala wszystko i nic nie zostaje. Dzisiaj nie mogę ci powiedzieć ci nic więcej, ale jak wrócisz do kraju to musisz zrobić sobie badania, bo możliwe, że jak dalej będziesz prowadziła taki tryb życia to nabawisz się anemi.-zakończył lekarz.
- Przepraszam i dziękuje.
- Nie ma za co. Czujesz się lepiej?
- Tak, dużo lepiej, tylko jestem głodna.
W tym momencie Kot wybiegł z pokoju, jakby bał się, że ktoś go wyprzedzi i,pobiegł gdzieś. Po chwili przyniósł mnóstwo pysznego jedzenia.
******
Pół roku później.
Marta
Chłopcy niedługo zaczynają sezon. Mają ostatnie wolne dni, a potem wyjeżdżają na zawody. Kubacka też niedługo zaczyna starty. Wszyscy chodzą podekscytowani i nie mogą już doczekać się konkursów. Okazało się, że miłość uskrzydla polskich skoczków. Dawid skakał bardzo dobrze w LGP. Kuba też przypomniał sobie jak trzeba skakać. W lecie spisywał się znakomicie i dostał miejsce w rezerwach kadry. Po pierwszych konkursach sztab zdecyduje czy wejdzie do kadry. Usłyszałam pukanie do drzwi. Otwieram, a tam wesoła gromadka moich przyjaciół i mój chłopak.
- Czeeść...-przywitali mnie.- No hej, co tam?
- Idziemy na Kasprowy. - oznajmił Dawid.
- Fajnie, miłej drogi.- odpowiedziałam.
- Ty idziesz z nami.
- Nie mogę. Muszę posprzątać w mieszkaniu.
- Możesz, a nawet musisz iść. My z Maćkiem i Kubą posprzątamy. 
 - powiedziała Ala. 
Widać było, że chłopcy byli troszkę zdezorientowani. Tego chyba nie przewidzieliw swoim planie.
- Skoro chcecie to ok. Tylko się przebiorę i zaraz przyjdę.

Alicja

- No chłopcy, to zaczynamy.- powiedziałam.
- Serio?- spytali.
- No chcecie pomóc koledze czy nie? Mieszkanie Marty nie jest duże.
Oni już nic nie dodawali, tylko wzięli się do roboty. Po 15 minutach moja przyjaciółka i Kubacki ruszyli w drogę. My po godzinie skończyliśmy sprzątać. Mieszkanie lśniło. Zamknęliśmy je na klucz i pojechaliśmy jeszcze do mnie po potrzebne rzeczy. Tam dołączył do nas mój brat. My w przeciwieństwie do blondynki i Dawida, na Kasprowy wjechaliśmy. Tak, troszeczkę dziwnie wyglądali polscy sportowcy (całkiem rozpoznawalni), jadący ze stolikiem, koszykami itp. Troszkę gorzej było 
z przesiadką, ale daliśmy radę. Na szczycie pięknie wszystko rozstawiliśmy. To wyglądało bajkowo i uroczo. Kilka godzin czekaliśmy na Dawida i Martę. Ujżeliśmy ich. Blondyn niósł dziewczynę na barana, a ona miała zasłonięte oczy.

Marta

No nareszcie mnie postawił. Już chciałam ściągnąć opaskę z oczu, ale reszta kazała mi jeszcze trochę poczekać. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia po co oni tu, ale chyba wolę pozostać w niewiedzy. Po chwili moja przyjaciółka ściągnęła mi materiał z twarzy. Zobaczyłam Dawida klęczącego przede mną, koło stolika z różnymi potrawami
 i smakołykami.!?
- Marto, wiem, że nie jesteśmy ze sobą jakoś bardzo długo, ale jestem pewien, że chcę dzielić z tobą każdy dzień. Mówiąc krótko: kocham cię, dlatego teraz pytam: Wyjdziesz za mnie?-zapytał, a mnie zatkało.
- Ale nie wynieść śmieci?-spytałam.
- Nie, czy chcesz zostać moją żoną?
- Jak tak, to oczywiście.!
Okazało się, że Kacper to nagrywał. Fajną pamiątkę będziemy mieć. :*

                              *******************
I jest kolejny, pisany na raty. Jest trochę dłuższy od poprzednich ( to dla Aldony). Postanowiłam, że już nie będę nażekać na rozdziały, ale ten to istna masakra. Dodaje to coś tylko dlatego, że długo mnie nie było i teraz też może mnie chwilę nie być. Pozostawiam wam go do oceny. Proszę o komentarze. Pozdrawiam i do kolejnego.
PS. Ach, te wakacje!
PS2. Komu kibicujecie na Mundialu? Pisać w komentarzach.
Argentyna <3 div="">