wtorek, 7 października 2014

17. Nowy kolega.


Maj, 2015r.

Choć słowa wypowiedziane przez pewnego chłopaka pod koniec grudnia zadały jej wiele bólu, to nie załamała się. Wręcz przeciwnie, stała się mocniejsza. Stwierdziła, że najgorszą rzeczą, jaką mogłaby zrobić, byłoby wtrącenie życia prywatnego do życia zawodowego. Tak więc zyskała jeszcze więcej motywacji i uporu, co przełożyło się na świetne wyniki. W Pucharze Świata kilka razy stanęła na najwyższym stopniu podium, a na Mistrzostwach zdobyła trzy medale każdego koloru! Sama zastanawiała się jak to możliwe, a media okrzyknęły ją największą niespodzianką mistrzostw, które w wykonaniu Polaków wyszły świetnie. A w życiu prywatnym za wiele się nie zmieniło. Tylko już nie utrzymywała kontaktów ze skoczkami. 
-Po co mam się rozpraszać?-pytała.
Z reprezentacji kontakt od grudnia miała tylko ze swoim kuzynem. Nie oznaczało to, że inni łatwo odpuścili. Oj nie! Szczególnie młodszy z Kotów długo nie chciał dać jej spokoju. 
Marta przygotowywuje się do ślubu. Parę dni temu Ala wróciła ze zgrupowania i od razu zaczął się zakupowy szał. Przyjaciółka ganiała ją po wszystkich jej ulubionych sklepach. Były w Krakowie w kilku galeriach. Dzisiaj właśnie wybierały dla suknię dla Marty. I nareszcie coś sobie wybrała! Dokupiły jeszcze pasujące do sukni buty 
i biżuterię. Po czterech godzinach zakupów zmęczone, ale z uśmiechami wróciły do domów.
Alicja
Gdy wjechałam na moje podwórko i miałam zaparkować tam gdzie zawsze, zobaczyłam, że stoi tam samochód, którego nigdy tu nie widziałam. Cacko było piękne. Nowiutkie, zadbane. Lubiłam samochody, więc nie mogłam oprzeć się bliższemu zapoznaniu się z nim. Gdy wszystko już zbadałam, wzięłam torbę z zakupami i ruszyłam do domu. Skierowałam się w stronę kuchni. Tam siedział roześmiany mój brat z równie rozbawionym... Karolem Kłosem.! 
- Co on tu robi?- spytałam.
- Bądź milsza.- pouczył mnie mój brat.
- No dobra, przepraszam, tylko ciekawe co ty byś zrobił, gdybyś wszedł niczego nieświadomy do swojej kuchni, a tam siedzi twój ulubiony siatkarz.
- Ok, ok. Karol przyjechał do mnie na kilka dni. 
- Będzie tu mieszkał?
- No...
- Ale czadowo!
- No wiem.
Podeszłam do mojego brata i niby na ucho, teatralnie się go zapytałam:
- A będę mogła go poprosić o autograf?
- Weź nie rób wiochy.
- Ale ja chcę autograf!!!- krzyknęłam głośno, zbulwersowana.
- Najpierw się ładnie przedstaw, pogadaj.
Jak brat kazał, tak podeszłam do Kłosa i powiedziałam:
- Cześć, jestem Alicja.
- Hej, Karol.- powiedział. - W rzeczywistości jesteś jeszcze ładniejsza niż w telewizji.- dodał. ( Ej, bo się zarumienię :D)
- Dziękuje. A ty nie wydajesz się wcale taki wysoki.
- Serio?
- Tak.
- Może pokażemy Karolowi góry?- zapytał Kacper.
- Tak. To świetny pomysł. To tylko się przebierzemy i weźmiemy potrzebne rzeczy. Ok? -spytałam.
- Dobra. - odpowiedzieli chłopcy.
Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół, gdzie już czekali na mnie siatkarze. Zjedliśmy szybko obiad i ruszyliśmy w drogę. Postanowiliśmy wejść na Giewont. Podjechaliśmy kawałek samochodem, a potem szliśmy na szlak. Podczas wchodzenia rozmawialiśmy na różne tematy.
- A jak właściwie się poznaliście? - zapytałam.
- Na jednym z turniejów klubowych. Nasze kluby były w tym samym hotelu. Parę razy spotykaliśmy się w naszej siatkarsiej paczce, czasami odwiedzaliśmy się nawzajem, a teraz gdy Kacper dowiedział się, że rozstałem się z dziewczyną i jestem w lekkim dołku, zaprosił mnie do siebie. - powiedział Wąski. 
- Fajnie, ale dlaczego nie wiedziałam, że się znacie?
- Nie pytałaś, to ci nic nie mówiłem. Poza tym to za dużo czsu na gadanie to ostatni nie mamy.- odpowiedział mój brat.
- Czemu nie macie?- spytał Karol.
- Bo większość dni w roku moja siostra ma zgrupowania albo zawody, ja też sporo wyjeżdżam i trenuje, Ala teraz pomaga swojej najlepszej przyjaciółce w przygotowywaniu ślubu, a czasami zamyka się w pokoju i nie chce z nikim gadać.
- Dlaczego?- Kłos nie odpuszczał.
- W zimę Ala miała dość bolesne rozstanie z chłopakiem. I nie utrzymuje już kontaktu ze skoczkami. Bardzo jej ich brakuje, chociaż nie chce się do tego przyznać.
- To ona i Kuba już nie są razem? 
(Tak, obgadujcie sobie moje życie uczuciowe, kiedy ja jestem obok.)
- Skąd wiedziałeś, że ja i Kot byliśmy razem?- zapytałam reprezentanta Polski.
- Pojawialiście się w mediach. Myślałem, że nadal jesteście razem.
- Nie, nie jesteśmy, ale możemy skończyć o tym gadać?
- Tak, przepraszam.
Resztę drogi spędziliśmy na dużo przyjemniejszych rozmowach.
Na szczycie robiliśmy sobie zdjęcia. Najbardziej podoba mi się to zrobione przez Kacpra mnie i Karolowi na tle gór.
- Dwoje mistrzów świata na jednym zdjęciu na tle gór. To się nazywa   
 lans.-zaśmiałam się do chłopaków.
- Tak. Zdjęcie z Karolem Kłosem: +10 do swagu :P. - odrzekł Kubacki.
  ( Nie Dawid tylko Kacper.)

Kilka dni później 

Z Karolem i Kacprem spędzam każdą wolną chwilę. Razem trenujemy, gramy, zwiedzamy, gotujemy i chodzimy z Martą na zakupy. Mój brat musi jednak trenować ze swoim klubem, więc czasami ja i Karol zwiedzamy sami. Byliśmy też na meczu Kacpra. Dawno nie spędzałam tak radosnych dni. Z siatkarzami nie wolno było być smutnym. Ciągle robiliśmy głupie i śmieszne rzeczy.
- Ej, może wybierzemy się na wspólne wakacje?- zaproponował Karol.  
   -Twoja dziewczyna też jest miłe widziana. -zwrócił się do mojego brata.
- Tak, ja też chętnie gdzieś bym pojechała.- powiedziałam.
- Kiedy?- spytał Kacper.
- Za kilka dni.- odrzekł Kłos.
- Nie mogę. Jedźcie sami.
- Ok.-powiedziałam.
- Spoko.- zgodził się siatkarz drużyny z Bełchatowa.
Spontaniczności też nam nie brakowało. W dwie minuty podjęliśmy decyzję, że za trzy dni wylatujemy do Hiszpanii.
- To skoro tak dobrze się dogadujemy to może Karolku pójdziesz ze mną na ślub i wesele do Dawida i Marty?- spytałam.
- Ależ oczywiście Alicjo, z wielką chęcią.- odrzekł.
                              ****************************
Wiem, że to jest opowiadanie o skokach i trochę o biegach, ale nie mogłam się powstrzymać od umieszczenia tu siatkarskiego wątku. Jeśli wam to się nie podoba to piszcie w komentarzach. Pozdrawiam i proszę o komentarze.

środa, 1 października 2014

16 cz.2 Niezapowiedziana wizyta.



- Kuba! Gdzie jesteś!? Chciałbym pogadać!- krzyczałem do starszego brata.
- Tu! Czego chcesz?- Zapytał.
- Jak jest z tobą i Alą? 
- Nijak. Ostatnio prawdę mówiąc jest okropnie. Prawie ze sobą nie gadamy, nie spotykamy itd.
- I ty mówisz to z takim spokojem?
- Mówię jak jest Maciek, a co cię to wogóle obchodzi?
- Hmmm pomyślmy... A no tak. Ty jesteś moim bratem, ona moją przyjaciółką, która jest zrozpaczona, bo twierdzi, że jej unikasz. To jak jest? Unikasz jej czy nie? 
- Ja nie wiem co robić. Nie możemy być razem, ale boję się ją zranić.
- Czemu nie możecie być razem? 
- Bo ja kocham kogoś innego. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło, ale stało się i czuje się serio strasznie głupio.
- Nie spodziewałem się tego po tobie Kuba. Dam ci jedną radę. Jeśli odwlekasz to, krzywdzisz ją jeszcze bardziej. Pa.

Alicja 

- Owórz drzwi!- krzyczał do mnie mój brat. 
- A ty nie możesz?- spytałam
- Dopiero co z treningu wróciłem. Zmęczony jestem.
 Tak, trening to najlepsza wymówka. Ja rozumiem, że siatkówka sportem łatwym i lekkim nie jest, ale chyba można się ruszyć.
Poszłam otworzyć drzwi. Pod nimi stała osoba, której teraz się chyba tu najmniej spodziewałam. 
- Hej. Mogę na chwilę?- zapytał.
- Tak, wejdź.- powiedziałam.
- Właściwie to może się przejdziemy? Chciałem pogadać.
 Wydawało mi się to lekko dziwne, że dwa dni przed Wgilią mój chłopak przychodzi i chce porozmawiać. Czy on na serio nie ma co robić?!
- Ok. Tylko się ubiorę. Założyłam ciepłe ubrania i wyszłam z domu.
- Co tam u was słychać? Jak Maciej po spotkaniu z Dianą?- spytałam.
- Wrócił bardzo zadowolony. Chyba coś z tego będzie. Dziękuje ci bardzo, że mu kogoś znalazłaś.
- Cieszę się. Ważne, że dał kogoś sobie znaleść.
- A co u ciebie?- zapytał, ale sprawiał wrażenie trochę nieobecnego, jakby zdenerwowanego. Chyba wcale nie wywlókł mnie na spacer tylko, żeby się zapytać co u mnie i rozmawiać o życiu uczuciowym swojego brata.
- Ok. Trochę mi nudno bez tych ciężkich treningów i zawodów. Przez najbliższe dni miałam tylko 3 godziny treningów.
- Acha. To fajnie. Właściwie to przyszedłem w trochę innym celu. Tylko przyrzeknij, że mnie nie będziesz bić.
- Nie no spoko. Chyba cię nie uderzę. Może...
- Więc tak. Na prawdę mi ciężko powiedzieć to, co mam ci powiedzieć
I nie chciałem, żeby tak wyszło, ale nie potrafię tego cofnąć.
- A tak trochę konkretnej?
- Nie możemy być razem.- oznajmił cichym głosem. 
- Dlaczego? 
Kuba milczał. Po paru minutach ciszy spytałam:
- Jest ktoś jeszcze, prawda? 
- Tak. - odrzekł. - To może ja już pójdę.- powiedział i odszedł. Zostawił mnie samą. Nie miałam siły płakać. Łzy nie leciały mi z oczu, ale moja dusza płakała bezustannie. Nagle wszystko zaczęło mi przeszkadzać. Dotarło do mnie, że jest mi strasznie zimno. Nogi same zaniosły mnie do domu. Bez słowa weszłam do niego i skierowałam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Od pewnego czasu nie było między nami najlepiej, ale nie spodziewałam się, że Kot znalazł sobie inną. Myślałam, że znam go bardzo dobrze, ale prawda była taka, że nie znałam go nawet w połowie tak dobrze, jak myślałam, że go znam. Mój Kuba taki nie był. Mój Kuba nie zostawiłby mnie dla innej. Mój Kuba był idealny. Jednak Kot nie był tym moim Kubą.

Wigilia 

Siedziałam przy stole wigilijnym z moją rodziną. Byli moi rodzice, dziadkowie, brat, rodzice Dawida i sam skoczek z Martą. Czekałam na 
Wigilę cały rok, a teraz nie umiałam poczuć magii Świąt. Żyłam tylko ciałem. Zewnętrznie wyglądałam jak zawsze, tylko mój zawsze obecny uśmiech nie gościł na ustach od kilku dni, zniknęły moje żywe rumieńce na policzkach i iskierki z oczu. Ludzie wokół mnie myśleli, że po prostu złapałam delikatne przeziębienie, ale ja byłam chora tylko na jedno: złamane serce. Wewnętrznie czułam się bardzo źle. Ta moja ,, choroba" nie była spowodowana wirusami. Jedyną przyczyną mojego stanu był tylko on- Kot. Jakub skrzywdził mnie tak, jak jeszcze nikt. Po skończonej kolacji rozdawaliśmy sobie prezenty. Dostałam piękne podarunki od moich bliskich. Potem wszyscy zaczęli śpiewać kolędy. Tylko ja nie uczestniczyłam w radości ze Świąt. Gdy sobie pośpiewali, wstał Dawid, a zaraz po nim Marta i oznajmił:
- Wiecie, że ja i Marta zamierzamy się pobrać. Ostatnio ustaliliśmy datę naszego ślubu. Odbędzie się on 22 sierpnia 2015 roku.
Potem pogratulowaliśmy im, i parę osób ( w tym ja) udało się na Pasterkę. Ta wyprawa była bardzo miła, tylko z moim szczęściem oczywiście musiało przydarzyć mi się coś głupiego. Pod kościołem spotkałam rodzinę Kotów. Chciałam pójść tak, żeby nie przechodzić koło nich, ale na moje nieszczęście Maciej wypatrzył mnie w tłumie.
- Hej. Wesołych Świąt!- krzyknął.
- No cześć. Nawzajem. Przepraszam, ale chyba muszę już iść.
  -powiedziałam.
- Ej, poczekaj. Przywitasz się z rodzicami i Kubą.
- Nie. Może lepiej nie.
- No weź, z własnym chłopakiem się nie przywitasz?
Słowa Maćka zadały mi ogromny cios. On na pewno nie chciał mnie zranić, ale jego braciszkowi mogło się troszkę zapomnieć powiedzieć mu, że ze mną zerwał. Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły wolno spływać po policzkach.
- Maciek. Ja i Kuba nie jesteśmy już razem.  Przepraszam, pójdę już.
 - powiedziałam i odeszłam w stronę samochodu.

                                  ***************************

No, nareszcie jest. Po długiej przerwie, pisany na raty i zmieniany w mojej głowie kilka razy. Trochę nie miałam na niego pomysłu, ale w końcu pojawia się kolejna odsłona. Trudno mi wyrazić o niej opinię. Mam nadzieje, że się spodoba. Już nie mogę się doczekać konkursów.
Na szczęście tęsknotę za skokami przez miesiąc złagodziła siatkówka!
Nie oglądałam tylko meczu otwarcia, a we wszystkich innych meczach kibicowałam całym sercem ( i gardłem ). Udało mi się nawet być na  meczach :D. Pozdrawiam wszystkie i do następnego.