sobota, 26 kwietnia 2014

Moje ulubione blogi.

Nie wiem czemu, nie mogę dodać kolejnych blogów do listy po prawej, więc zamieszczę tutaj kilka moich ulubionych blogów. Możecie podawać w komentarzach linki do swoich blogów, a ja postaram się je przeczytać, tylko proszę o wyrozumiałość, bo ostatnio nie mam zbyt dużo czsu.



 

http://pierwsze-koty-za-ploty.blogspot.com/

http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

Reszta jest na liście.

10. Nareszcie w domu.


Co jest najśmieszniejsze w ludziach:
Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. 
— Paulo Coelho
Być jak płynąca rzeka
                                          ****************************
 Pakując walizki ciągle wspominałem piękne igrzyska. Minęły tak szybko! 
Za szybko. Przypominałam sobie pierwsze złoto Kamila, brąz Maćka, moje kochane medale. A! Zapomniałam Wam się pochwalić, że w sprincie drużynowym z Justyną zdobyłam srebrny medal! A wracając do wspomnień. Pamiętam konkurs z drugim złotem Stocha i wszystkie inne medale Polaków. Pod tym względem były to najlepsze igrzyska. Przed oczami stanęła mi scena ze ślubu. Było tak zabawnie!!! Mój były już ,,mąż'' tak jak i reszta polskich skoczków i sztabu wróciła do Polski we wtorek. 
A Dawid i jego pączki! Tak, w końcu udało mu się poczęstować mnie 
i Maćka. Powiem Wam w tajemnicy ( tylko nie mówcie Kubackiemu), że były naprawdę pyszne :D 
Dziś jest czwartek. Wracam do kraju sama, bo reszta występuje jeszcze w sobotę w ostatnim biegu. Chociaż Rosja bardzo mi się podobała, to stęskniłam się trochę za domem. Jak pomyślę sobie o rodzicach czekających z ciepłym rosołkiem, albo o moim młodszym bracie Kacprze, który pewnie ma dla mnie dawkę kolejnych zabawnych historii czy kawałów kuż nie mogę się doczekać. Kacper jest ode mnie młodszy o rok, ale wszyscy myślą,  że jest starszy. Wyobraźcie sobie mnie przy 188 cm chłopaku. Na serio nie wyglądał na 19 lat. Abo to ja wyglądam tak młodo :P 
Dobra, pakowanie skończone więc można iść się pożegnać i jechać na lotnisko. 

Kilka godzin później...

Nareszcie w domu! Zmęczona, ale szczęśliwa stanęłam przy tak bliskim mi budynku. Mój brat szybko wybiegł i rzucił się na mnie. 
-Ej, dusisz. - powiedziałam
-Jak ja się za tobą stęskniłem! Jestem z ciebie bardzo dumny. Pokazałaś tym Norweżkom, na co cię stać. - krzyczał
-Dzięki, a mogę wejść do środka?
-Tak, tak, wchódź.- powiedział i jak na dobrze wychowanego faceta przystało, wziął moją dużą walizkę i zaprowadził ją do domu. 
Przywitałam się z mamą. Była ze mnie bardzo zadowolona. Wyjęłam medale z walizki i się nimi pochwaliłam. Rodzina była nimi zachwycona. Po zjedzeniu pysznego rosołu i odświeżeniu się, poszłam spać.

Następnego dnia...

Czekałam na moją najlepszą przyjaciółkę w jednej z zakopiańskich kawiarni. Strasznie długo się nie widziałyśmy i miałyśmy zamiar spędzić razem wspaniały dzień. Nareszcie przyszła. Zamówiłyśmy pyszne kawy
 z bitą śmietaną i poplotkowałyśmy jak za starych, dobrych czasów.
- Fajnie, że już wróciłaś. Wiesz, że Kaśka zostawiła Michała i teraz jest 
z tym Karolem, wiesz tym blondynem o rok starszym.- zaczęła
- Serio? Byli taką ładną parą. A jak u ciebie? - spytałam
- Dobrze. Od wczoraj mam chłopaka, a takto to wszystko po staremu.
- Ej, no i ja o niczym nie wiem?
- No...
- A mogę wiedzieć kogo?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- A znam go?
- No i to całkiem dobrze. - uśmiechnęła się
- Jest sportowcem?
- Tak.
- A...
- Nie! Nic więcej nie powiem. Zobaczę czy zasłużysz. 
- Ok, ok.
- A jak z Maćkiem? 
- A jak ma być?
- No, podoba ci się, tak?
- Nie, co ty. To tylko przyjaciel.
- Aaa, zapomniałam, że ty masz Krzysia. Tak słodko kiedyś kibicowaliście    Barcelonie.
- Kurde! Przypomniałaś mi, że miałam do niego zadzwonić.
- To zadzwoń.
- Nie, później zadzwonię.
Potem poszłyśmy na spacer, na lody i do mnie do domu. Około 17 Marta poszła do domu. Zadzwoniłam do Miętusa.
- Hej Krzysiu. Jestem już w Polsce. Chciałeś się spotkać.
- Cześć. Tak. Możesz jutro wpaść do mnie przed 20? Barcelona gra 
z Realem Sociedad.
-Tak! Świetny pomysł. To jutro ok. 19:30 u ciebie?
- Tak do jutra. Pa.
- Pa.
No, umówiłam się z Miętusem. Tylko teraz będzie mnie męczyć pytanie czy to jest randka, czy zwykłe, przyjacielskie spotkanie?
Wieczorem z moim braciszkiem oglądałam świetny film pt. ,,Zagubiony Czas''. Ogromnie polecam. Ja się popłakałam, Kacper miał łzy w oczach.
Potem jeszcze trochę pogadaliśmy i poszliśmy spać.

Sobota, 19:30. 

Krzysiek wpuścił mnie do swojego domu.
- Jesteś sam?- spytałam
- Tak. Rodzice u znajomych, a brat wyszedł do kolegi oglądać mecz. 
 -powiedział.
Zaczęliśmy gadać i oglądać mecz. Z nim mogłam rozmawiać 
o wszystkim. Doskonale się bawiliśmy. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Barcelony, ale kto patrzyłby na mecz! Nasze twarze powoli zaczęły zbliżać się do siebie i...
                                ***************************

Nareszcie jest. Tym razem jest chyba trochę dłuższy niż poprzednie. Piszcie w komentarzach, kogo typujecie na chłopaka Marty i jak myślicie, co wydarzyło się między naszą bohaterką, a Krzysiem. Proszę
o komentarze i dziękuję za te, które już są, pozdrawiam i do następnego!

PS. Podoba się cytat na górze?

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

9. To po prostu u nas rodzinne...



Roździał dedykowany pewnemu Anonimkowi, który komentuje moje wypociny. Dziękuję.
                                     *************
               ,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które  podnoszą  nas,
                    gdy  nasze skrzydła zapomniały jak latać."

Dziś niedziela. Dzień odpoczynku. Postanowiłam, że wraz z Dawidem 
i Maćkiem pójdziemy rozejżeć się po okolicy. Kamil, Piotrek i Janek woleli spędzić ten czas z rodziną. Wokół wioski olimpijskiej było pełno straganów, kawiarni i sklepów. Chłopcy chcieli wstąpić do sklepu sportowego. Ja, mając chęć spędzić dzień z dala od sportu, powiedziałam, że porozglądam się za innymi rzeczami. Ustaliliśmy, że za 20 minut spotkamy się koło charakterystycznego, kolorowego sklepu. Ruszyłam przed siebie. Podziwiałam rosyjskie pamiątki i inne ciekawe rzeczy. Weszłam do małego sklepu spożywczego po czekoladę. Gdy upłynęło prawie 15 minut, postanowiłam wracać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem. Zaczęłam iść prosto. Poznałam uliczkę, którą niedawno szłam. Tylko teraz nie wiedziałam, w którą stronę się udać. Prawa czy lewa? Zadzwoniłam do blondyna. Mieli zaraz po mnie być. Mogę się założyć, że przecież te fajtłapy, szukając mnie, same się zgubią. Czekałam jakieś 4 minuty i po chwili zobaczyłam biegnącego Kota ( pamiętajcie, nie zwykłego kota, tylko Maćka Kota.) Musiałam przyznać, że zaczynałam się trochę bać. Maciuś rzucił mi się w ramiona, a raczej to ja rzuciłam się w jego.
- Już nigdy nie pójdziesz nigdy sama. Mogłem cię nie szukać, tylko kazać ci radzić sobie samej. Może to by cię czegoś nauczyło.- powiedział Kot.
- Nie fofaj. Przecież wiem, że za bardzo mnie kochasz, żeby zostawić mnie tak na pastwę losu.-stwierdziłam.
- No dobra, masz rację.
- Ej, a gdzie Kubacki?
- O cholera! Zgubiłem go! Ten gałgan znowu gdzieś polazł niepotrzebnie. To nieogarnięcie to chyba u was rodzinne.
- Jak mogłeś go zgubić? A poza tym, nie mów głośno o tym, że go znamy. Nie przyznawajmy się do niego.
- Racja. Może zadzwonie do niego?
- Nie, poczekaj, ja zadzwonie. Mam darmowe :) 
- Dobra, dzwoń.
No to zadzwoniłam do Dawida, a on jak gdyby nigdy nic odbiera z pełną buzią i pyta co chcem.
- Gdzie jesteś? Zgubiłeś się, prawda?- zapytałam
- Eee, gdzie tam się zgubiłem. Po prostu jak Maciek nerwowo biegał i cię szukał, to zauważyłem, że na takim straganie promocja na pączki jest.
- A nie mogłeś kupić ich później?
- Przecież wykupiliby.
- Ej, a właściwie to ty nie masz takiej specjalnej diety? - spytałam. Maciek już się niecierpliwił.
- No mam, ale udajmy, że zapomniałem.
- Dobra, wracaj do nas.
- Ok.
Zakończyła się nasza rozmowa. Dawid może uchodzić za spokojnego faceta i właściwie kiedyś był nawet spokojny, no ale jak on spędza jakieś 250 dni w roku z Piotrkiem, to ja osobiście się nie dziwię, że stał się trochę roztrzepany i śmieszny. Po chwili znowu zaczął dzwonić mi telefon. Znowu mój kuzyn. Już delikatnie wściekła na niego, odebrałam.
- Czego?
- No, bo zapomniałem się spytać, gdzie wy właściwie jesteście?- ja próbowałam być spokojna, uwierzcie mi.
- Kurde, jesteśmy koło takiego kolorowego sklepu. Jak zaraz tu cię nie będzie, to twoja mama może cię już więcej nie ujżeć.
- Przepraszam, będę grzeczny. Już idę. 
Tak zakończyliśmy naszą kolejną rozmowę. Po dwóch minutach znowu zaczął dzwonić mi telefon.
- Jak to znowu on, to pogadaj z nim, bo ja już nie mam do niego siły.
  - powiedziałam do Maćka, dając mu mój telefon.
- Nie, to nie Dawid, tylko Krzysiu Miętus. - odpowiedział speszony Kot.
- Ja,oczywiście zarumieniona, wyrwałam mu urządzenie z rąk odebrałam 
połączenie. 
Pewnie się zastanawiałacie, po co Krzysiek do mnie dzwonił. Otóż chciał się ze mną spotkać. Oczywiście, gdy wrócę już do Polski. W tym czasie  mój kochany kuzyn już raczył do nas dołączyć.
- Cześć. Chcecie pączka?- spytał. Miał ich pełno.
Maciuś już go ochrzaniał. Byli przy tym tacy śmieszni. 
- Ej, chłopaki, przestańcie. Wszyscy przechodnie bardzo dziwnie na nas patrzą.- powiedziałam.
- To wracamy już?- spytał Dawid.
- Właściwie, to chciałem jeszcze odwiedzić Kubę.-powiedział Kocur.
- Ok. Choćmy.-odrzekłam.
Maciek zaprowadził nas do swojego brata. Zapoznałam się z nim. Czuję, że on też będzie moim przyjacielem. Jest bardzo podobny do swojego młodszego brata i wyglądem, i charakterem. 
Po długim dniu wróciliśmy do hotelu.
                                 ********************
No i w końcu jest. Znowu musieliście długo czekać i znowu jest dość krótki. Przepraszam. Zapraszam do komentowania i do następnego :*