poniedziałek, 7 kwietnia 2014

9. To po prostu u nas rodzinne...



Roździał dedykowany pewnemu Anonimkowi, który komentuje moje wypociny. Dziękuję.
                                     *************
               ,,Przyjaciele są jak ciche anioły, które  podnoszą  nas,
                    gdy  nasze skrzydła zapomniały jak latać."

Dziś niedziela. Dzień odpoczynku. Postanowiłam, że wraz z Dawidem 
i Maćkiem pójdziemy rozejżeć się po okolicy. Kamil, Piotrek i Janek woleli spędzić ten czas z rodziną. Wokół wioski olimpijskiej było pełno straganów, kawiarni i sklepów. Chłopcy chcieli wstąpić do sklepu sportowego. Ja, mając chęć spędzić dzień z dala od sportu, powiedziałam, że porozglądam się za innymi rzeczami. Ustaliliśmy, że za 20 minut spotkamy się koło charakterystycznego, kolorowego sklepu. Ruszyłam przed siebie. Podziwiałam rosyjskie pamiątki i inne ciekawe rzeczy. Weszłam do małego sklepu spożywczego po czekoladę. Gdy upłynęło prawie 15 minut, postanowiłam wracać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem. Zaczęłam iść prosto. Poznałam uliczkę, którą niedawno szłam. Tylko teraz nie wiedziałam, w którą stronę się udać. Prawa czy lewa? Zadzwoniłam do blondyna. Mieli zaraz po mnie być. Mogę się założyć, że przecież te fajtłapy, szukając mnie, same się zgubią. Czekałam jakieś 4 minuty i po chwili zobaczyłam biegnącego Kota ( pamiętajcie, nie zwykłego kota, tylko Maćka Kota.) Musiałam przyznać, że zaczynałam się trochę bać. Maciuś rzucił mi się w ramiona, a raczej to ja rzuciłam się w jego.
- Już nigdy nie pójdziesz nigdy sama. Mogłem cię nie szukać, tylko kazać ci radzić sobie samej. Może to by cię czegoś nauczyło.- powiedział Kot.
- Nie fofaj. Przecież wiem, że za bardzo mnie kochasz, żeby zostawić mnie tak na pastwę losu.-stwierdziłam.
- No dobra, masz rację.
- Ej, a gdzie Kubacki?
- O cholera! Zgubiłem go! Ten gałgan znowu gdzieś polazł niepotrzebnie. To nieogarnięcie to chyba u was rodzinne.
- Jak mogłeś go zgubić? A poza tym, nie mów głośno o tym, że go znamy. Nie przyznawajmy się do niego.
- Racja. Może zadzwonie do niego?
- Nie, poczekaj, ja zadzwonie. Mam darmowe :) 
- Dobra, dzwoń.
No to zadzwoniłam do Dawida, a on jak gdyby nigdy nic odbiera z pełną buzią i pyta co chcem.
- Gdzie jesteś? Zgubiłeś się, prawda?- zapytałam
- Eee, gdzie tam się zgubiłem. Po prostu jak Maciek nerwowo biegał i cię szukał, to zauważyłem, że na takim straganie promocja na pączki jest.
- A nie mogłeś kupić ich później?
- Przecież wykupiliby.
- Ej, a właściwie to ty nie masz takiej specjalnej diety? - spytałam. Maciek już się niecierpliwił.
- No mam, ale udajmy, że zapomniałem.
- Dobra, wracaj do nas.
- Ok.
Zakończyła się nasza rozmowa. Dawid może uchodzić za spokojnego faceta i właściwie kiedyś był nawet spokojny, no ale jak on spędza jakieś 250 dni w roku z Piotrkiem, to ja osobiście się nie dziwię, że stał się trochę roztrzepany i śmieszny. Po chwili znowu zaczął dzwonić mi telefon. Znowu mój kuzyn. Już delikatnie wściekła na niego, odebrałam.
- Czego?
- No, bo zapomniałem się spytać, gdzie wy właściwie jesteście?- ja próbowałam być spokojna, uwierzcie mi.
- Kurde, jesteśmy koło takiego kolorowego sklepu. Jak zaraz tu cię nie będzie, to twoja mama może cię już więcej nie ujżeć.
- Przepraszam, będę grzeczny. Już idę. 
Tak zakończyliśmy naszą kolejną rozmowę. Po dwóch minutach znowu zaczął dzwonić mi telefon.
- Jak to znowu on, to pogadaj z nim, bo ja już nie mam do niego siły.
  - powiedziałam do Maćka, dając mu mój telefon.
- Nie, to nie Dawid, tylko Krzysiu Miętus. - odpowiedział speszony Kot.
- Ja,oczywiście zarumieniona, wyrwałam mu urządzenie z rąk odebrałam 
połączenie. 
Pewnie się zastanawiałacie, po co Krzysiek do mnie dzwonił. Otóż chciał się ze mną spotkać. Oczywiście, gdy wrócę już do Polski. W tym czasie  mój kochany kuzyn już raczył do nas dołączyć.
- Cześć. Chcecie pączka?- spytał. Miał ich pełno.
Maciuś już go ochrzaniał. Byli przy tym tacy śmieszni. 
- Ej, chłopaki, przestańcie. Wszyscy przechodnie bardzo dziwnie na nas patrzą.- powiedziałam.
- To wracamy już?- spytał Dawid.
- Właściwie, to chciałem jeszcze odwiedzić Kubę.-powiedział Kocur.
- Ok. Choćmy.-odrzekłam.
Maciek zaprowadził nas do swojego brata. Zapoznałam się z nim. Czuję, że on też będzie moim przyjacielem. Jest bardzo podobny do swojego młodszego brata i wyglądem, i charakterem. 
Po długim dniu wróciliśmy do hotelu.
                                 ********************
No i w końcu jest. Znowu musieliście długo czekać i znowu jest dość krótki. Przepraszam. Zapraszam do komentowania i do następnego :*

12 komentarzy:

  1. Dawid i te jego pączki :D
    Pośmiałam się! :P
    Rozdział zabawny i ciekawy:)
    Czekam na kolejny :)

    Zapraszam do siebie na następny rozdział skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. Dzięki za komentarz i miłe słowa. Już idę do Ciebie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zapraszam na 12. rozdział :)

      Usuń
  2. ale się uśmiałam z całego bloga, ale oczywiście pozytywnie. Cały czas jak czytałam to opowiadanie miałam banana na twarzy. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Czekam na następny

    P.S.

    Zapraszam do mnie, na dwa moje blogi
    1) www.milosc-i-skoki.blog.onet.pl
    2) www.tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com

    Naprawdę bardzo, ale to bardzo ci dziękuję za to, że tym blogiem tak mi fajnie poprawiłaś humor. Bardzo mi się szybko go czyta. Nie wiem jakim cudem dopiero dzisiaj na niego natrafiłam, naprawdę nie mam pojęcia, ale cieszę się że wgl go znalazłam. w końcu lepiej późno niż wcale, prawda ?
    Bardzo proszę informuj mnie o twoich nowych odcinkach, proszę.
    Ja postaram jeszcze dzisiaj dodać cię do moich ulubionych blogów.

    P.S. 2

    Przepraszam, że się tak rozpisałam

    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje baardzoo za komentarz. Cieszę się, że się podoba. W najbliższych dniach roździału nie będzie, bo trwają przygotowania do świąt :D Fajnie, że się tak rozpisałaś i dziś albo jutro wpadnę do Ciebie. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Hahaha.. no tylko Dawid tak potrafi! :P Zgubił się, ale zamiast zacząć się wracać, czy coś w tym stylu, to on sobie pączki kupił i wielce zadowolony siedział XD A Maciek coś strasznie się troszczy i boi o dziewczynę, bo w końcu tak się na nią "rzucił", kiedy tylko udało mu się ją znaleźć, hyhy.

    [another-story-about-ski-jumping.blogspot.com - nowe rozdziały i link do nowego bloga]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Tak, to tylko Dawid tak potrafi. A Maciek? - On tylko próbuje być dżentelmenem :P Mam nadzieje, że niedługo znajdę czas i wpadnę do cb. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Zapraszam na moje drugie opowiadanko :http://kochaj-mnie-tak-jak-siatkowke.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaha, leże i nie wstaję ;D Dawid made my day <3 Jak wyobraziłam go sobie z tymi pączkami i Maćka, który prawił mu kazanie, to normalnie uśmiechnęłam się do monitora. Czyżby nasz Kotek chciał przenieść niewinną zabawę do realnego życia? A co na to Krzysiu, z ktorym glowna bohaterka ewidentnie flirtowała? :D
    Czekam na next i zapraszam do siebie ;)
    Byłoby miło, gdybyś zostawiła komentarz ;3

    http://give-me-only-one-chance.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Postaram się wpaść do Cb już niedługo. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Zapraszam do mnie na rozdział 6 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział : skoki-to-magiczny-sport.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń