,, Jeszcze kiedyś będziemy jak ona i on,
uda nam się naprawić każdy błąd, każdy błąd.
Jeszcze kiedyś znajdziemy to, czego wciąż nam brak.
Może uwierzę w cuda tego dnia, tego dnia."
Może kiedyś będziemy jak ona i on. Jak Marta i Dawid, Kamil i Ewa, Piotrek i Justyna, Stefan i Marcelina oraz wiele innych, szczęśliwych par. Czemu i my nie możemy być tacy szczęśliwi? Dlaczego radość zawsze musi omijać nas szerokim łukiem? Przecież nie jesteśmy w niczym gorsi od innych. Nie zrobiliśmy nic złego. Chyba... Bo może właśnie ciągle popełniamy wiele złego przez to, że się nie zauważamy, unikamy i nie umiemy ze sobą być, rozmawiać i czuć się... Lecz czy to nasza wina, że jeszcze się nie spotkaliśmy, a może i spotkaliśmy, ale nie wiemy, że jesteśmy sobie pisani? Bo nie ma żadnych nas. Jestem ja i Ty. Jeśli wogóle gdzieś jesteś. Jesteś, prawda? Musisz być. W końcu się znajdziemy. Nie wiem czy jutro, za tydzień, czy za 10 lat, ale kiedyś będziemy razem. Obiecuję...
Właśnie tak sobie rozmyślałam w samolocie, do Turcji. Niedawno doszła do mnie taka szara rzeczywistość, że jestem sama. W takim sensie, że nie mam
chłopaka, nawet kandydata nie mam! Wokół mnie sami sportowcy! I to
większość już zajętych. A jak nie zajęci, to nieodpowiedni!
chłopaka, nawet kandydata nie mam! Wokół mnie sami sportowcy! I to
większość już zajętych. A jak nie zajęci, to nieodpowiedni!
Siedziałam przy oknie. Obok mnie była Marta, która spała w ramionach Kubackiego. Dużo osób urządzło sobie drzemkę, ale przynajmniej w miarę cicho było.
Mówię w miarę, bo przy Pieterze siedzącym koło Kotów nie było możliwości na ciszę zupełną. Obsługa przychodziła już kilka razy ich upomnieć, a my płonęliśmy ze wstydu, przynajmniej ciekawie było.
Kilka godzin później.
Staliśmy przy pięknym hotelu, cztero lub pięciogwiazdkowym. Było nas sporo, więc budziliśmy pewne zainteresowanie, ale w Turcji skoki nie były popularnym sportem ( na całe szczęście) i obyło się bez kibiców.
W recepcji trochę czasu zajęło nam potwierdzenie przyjazdu i inne formalności, oraz ogarnięcie nas wszystkich. Gdy byłam już wolna, poszłam do łazienki obok recepcji. Kiedy już z niej wyszłam zobaczyłam, że nikogo od nas już nie ma. Dzięki wszystkim, że poczekali :)
Dotarło do mnie, że nie mam pojęcia, w którym pokoju jestem, więc zapytałam o to recepcjonistki. Po uzyskaniu informacji, wraz z moimi klamotami, udałam się do pokoju 203. Weszłam ( z moją wielką walizką) po schodach ( nie moja wina,
że boję się wind) na trzecie piętro. Zapukałam do drzwi mojego pokoju, ponieważ wiedziałam, że jestem w nim z kimś. Po chwili otworzyła mi moja przyjaciółka.
Weszłam do pomieszczenia, ale tam zobaczyłam jeszcze jedną osobę.
że boję się wind) na trzecie piętro. Zapukałam do drzwi mojego pokoju, ponieważ wiedziałam, że jestem w nim z kimś. Po chwili otworzyła mi moja przyjaciółka.
Weszłam do pomieszczenia, ale tam zobaczyłam jeszcze jedną osobę.
- Czemu on jest z nami w pokoju? - zapytałam blondynki.
- Dawid powiedział, że pomylili się trochę z rezerwacją pokoi no i tak wyszło. - odpowiedziała.
Czy u nas naprwdę nigdy nie może być normalnie?
Zaczęłam się rozpakowywać. Trochę tego było. Gdy już skończyłam tą czynność, poszłam się odświeżyć. Ten dzień mieliśmy już wolny, więc całe szczęście, że dzisiejszy trening zrobiłam w Polsce, bo teraz mogłam wraz z Martą, Roszpunką i Kotami iść na basen. Uwielbiałam pływać
I to też był trening. Kiedy leżałyśmy na leżakach, opalałyśmy się i oglądałyśmy wygłupy chłopców w wodzie, zauważyłyśmy, że podeszły do nich jakieś trzy dziewczyny, które miały około 20 lat. Ich karnacja była ciemna, więc prawdopodobnie były tutejsze. Dawid spojżał w naszą stronę błagalnym wzrokiem. Cóż mu się dziwić. Panna wyraźnie nim zainteresowana, podrywała go na oczach jego dziewczyny. Ona była już nieźle zdenerwowana, więc podeszła do niej i nagadała jej kilka ,,miłych" słów ( na szczęście przeklinała po polsku, więc tamta jej nie rozumiała), a ja jej pomogłam, no bo w końcu rozumiem, że nasi chłopcy są przystojni, ale to przecież NASI chłopcy. Obcym ich nie damy! Potem śmialiśmy się z całej sytuacji, a mój kuzyn tak pocałował Martę na pocieszenie, że już nikt nie powinien mieć wątpliwości, że on jest już
zajęty.
zajęty.
Po kolacji ( całkiem wczesnej) ja, Marta, Dawid i Kuba wybraliśmy się zwiedzić okolicę. Robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć ( tym razem normalnych). Zobaczyliśmy jakiś klub. Mimo, że żadne z nas jakoś bardzo nie kochało tego typu miejsc, to postanowiliśmy się dobrze zabawić. Zamówiliśmy sobie po jakimś drinku i usiedliśmy do stolika. Nie było jakiś wielkich tłumów, więc czuliśmy się całkiem swobodnie. Kubacki poprosił moją przyjaciółkę do tańca, więc Kot nie chciał być gorszy i dosłownie porwał mnie na parkiet. Bawiliśmy się świetnie. To był jeden z fajniejszych dni w ostatnim czasie.
,, A kiedyś tak jak ona i on
znajdziemy to czego wciąż nam brak
i cały świat nam padnie u stóp,
scenariusz jak ze snu.
Że kiedyś tak jak ona i on
będziemy wśród idealnych par
to bajka, w którą wierzę każdego dnia.*"
*********************
I jest następny! Tym razem nie musieliście czekać tak bardzo długo
i chyba nawet ( przynajmniej z początku) jestem całkiem zadowolona.
Nie napisałam, z kim dziewczyny są w pokoju, bo chciałabym, abyście zgadli. W tym roździale znajdują się fragmenty piosenek Sylwii Grzeszczak i Libera pt.,,Ona i on" oraz ,, O niej i o nim".
*-w tekście jest ,,naiwnie wierzę każdego dnia", ale usunęłam ten fragment na potrzeby opowiadania.
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*
PS. Następny roździał może pojawić się dopiero za jakieś 2 tygodnie, ale postaram się, żeby był wcześniej.