wtorek, 27 maja 2014

13. Jak ona i on...


                                      ,, Jeszcze kiedyś będziemy jak ona i on, 
                                  uda nam się naprawić każdy błąd, każdy błąd.
                        Jeszcze kiedyś znajdziemy to, czego wciąż nam brak.
                              Może uwierzę w cuda tego dnia, tego dnia."

 Może kiedyś będziemy jak ona i on. Jak Marta i Dawid, Kamil i Ewa, Piotrek i Justyna, Stefan i Marcelina oraz wiele innych, szczęśliwych par. Czemu i my nie możemy być tacy szczęśliwi? Dlaczego radość zawsze musi omijać nas szerokim łukiem? Przecież nie jesteśmy w niczym gorsi od innych. Nie zrobiliśmy nic złego. Chyba... Bo może właśnie ciągle popełniamy wiele złego przez to, że się nie zauważamy, unikamy i nie umiemy ze sobą być, rozmawiać i czuć się... Lecz czy to nasza wina, że jeszcze się nie spotkaliśmy, a może i spotkaliśmy, ale nie wiemy, że jesteśmy sobie pisani? Bo nie ma żadnych nas. Jestem ja i Ty. Jeśli wogóle gdzieś jesteś. Jesteś, prawda? Musisz być. W końcu się znajdziemy. Nie wiem czy jutro, za tydzień, czy za 10 lat, ale kiedyś będziemy razem. Obiecuję...
 Właśnie tak sobie rozmyślałam w samolocie, do Turcji. Niedawno doszła do mnie taka szara rzeczywistość, że jestem sama. W takim sensie, że nie mam
chłopaka, nawet kandydata nie mam! Wokół mnie sami sportowcy! I to
większość już zajętych. A jak nie zajęci, to nieodpowiedni!
Siedziałam przy oknie. Obok mnie była Marta, która spała w ramionach Kubackiego. Dużo osób urządzło sobie drzemkę, ale przynajmniej w miarę cicho było. 
Mówię w miarę, bo przy Pieterze siedzącym koło Kotów nie było możliwości na ciszę zupełną. Obsługa przychodziła już kilka razy ich upomnieć, a my płonęliśmy ze wstydu, przynajmniej ciekawie było.

Kilka godzin później.

Staliśmy przy pięknym hotelu, cztero lub pięciogwiazdkowym. Było nas sporo, więc budziliśmy pewne zainteresowanie, ale w Turcji skoki nie były popularnym sportem ( na całe szczęście) i obyło się bez kibiców.
W recepcji trochę czasu zajęło nam potwierdzenie przyjazdu i inne formalności, oraz ogarnięcie nas wszystkich. Gdy byłam już wolna, poszłam do łazienki obok recepcji. Kiedy już z niej wyszłam zobaczyłam, że nikogo od nas już nie ma. Dzięki wszystkim, że poczekali :) 
Dotarło do mnie, że nie mam pojęcia, w którym pokoju jestem, więc zapytałam o to recepcjonistki. Po uzyskaniu informacji, wraz z moimi klamotami, udałam się do pokoju 203. Weszłam ( z moją wielką walizką) po schodach ( nie moja wina,
że boję się wind) na trzecie piętro. Zapukałam do drzwi mojego pokoju, ponieważ wiedziałam, że jestem w nim z kimś. Po chwili otworzyła mi moja przyjaciółka.

Weszłam do pomieszczenia, ale tam zobaczyłam jeszcze jedną osobę.
- Czemu on jest z nami w pokoju? - zapytałam blondynki.
- Dawid powiedział, że pomylili się trochę z rezerwacją pokoi no i tak wyszło. - odpowiedziała.
Czy u nas naprwdę nigdy nie może być normalnie?
Zaczęłam się rozpakowywać. Trochę tego było. Gdy już skończyłam tą czynność, poszłam się odświeżyć. Ten dzień mieliśmy już wolny, więc całe szczęście, że dzisiejszy trening zrobiłam w Polsce, bo teraz mogłam wraz z Martą, Roszpunką i Kotami iść na basen. Uwielbiałam pływać 
I to też był trening. Kiedy leżałyśmy na leżakach, opalałyśmy się i oglądałyśmy wygłupy chłopców w wodzie, zauważyłyśmy, że podeszły do nich jakieś trzy dziewczyny, które miały około 20 lat. Ich karnacja była ciemna, więc prawdopodobnie były tutejsze. Dawid spojżał w naszą stronę błagalnym wzrokiem. Cóż mu się dziwić. Panna wyraźnie nim zainteresowana, podrywała go na oczach jego dziewczyny. Ona była już nieźle zdenerwowana, więc podeszła do niej i nagadała jej kilka ,,miłych" słów ( na szczęście przeklinała po polsku, więc tamta jej nie rozumiała), a ja jej pomogłam, no bo w końcu rozumiem, że nasi chłopcy są przystojni, ale to przecież NASI chłopcy. Obcym ich nie damy! Potem śmialiśmy się z całej sytuacji, a mój kuzyn tak pocałował Martę na pocieszenie, że już nikt nie powinien mieć wątpliwości, że on jest już
zajęty.
Po kolacji ( całkiem wczesnej) ja, Marta, Dawid i Kuba wybraliśmy się zwiedzić okolicę. Robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć ( tym razem normalnych). Zobaczyliśmy jakiś klub. Mimo, że żadne z nas jakoś bardzo nie kochało tego typu miejsc, to postanowiliśmy się dobrze zabawić. Zamówiliśmy sobie po jakimś drinku i usiedliśmy do stolika. Nie było jakiś wielkich tłumów, więc czuliśmy się całkiem swobodnie. Kubacki poprosił moją przyjaciółkę do tańca, więc Kot nie chciał być gorszy i dosłownie porwał mnie na parkiet. Bawiliśmy się świetnie. To był jeden z fajniejszych dni w ostatnim czasie.

                                                  ,, A kiedyś tak jak ona i on
                                               znajdziemy to czego wciąż nam brak
                                               i cały świat nam padnie u stóp,
                                               scenariusz jak ze snu.
                                               Że kiedyś tak jak ona i on
                                              będziemy wśród idealnych par
                                              to bajka, w którą  wierzę każdego dnia.*"

                                    *********************
I jest następny! Tym razem nie musieliście czekać tak bardzo długo
 i chyba nawet ( przynajmniej z początku) jestem całkiem zadowolona. 
Nie napisałam, z kim dziewczyny są w pokoju, bo chciałabym, abyście zgadli. W tym roździale znajdują się fragmenty piosenek Sylwii Grzeszczak  i Libera pt.,,Ona i on" oraz ,, O niej i o nim".
*-w tekście jest ,,naiwnie wierzę każdego dnia", ale usunęłam ten fragment na potrzeby opowiadania.
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*
PS. Następny roździał może pojawić się dopiero za jakieś 2 tygodnie, ale postaram się, żeby był wcześniej.

czwartek, 22 maja 2014

12. Małe i duże problemy.


                               Wygrywanie to nie wszystko, ale cheć wygrania tak. 

 Wbiegłam do jednej z zakopiańskich kawiarni. Tak, tej co zawsze. Już byłam spóźniona. Czy ja naprawdę zawsze muszę się spóźniać? Miętus siedział już przy stoliku i na mnie czekał.
- No nareszcie. - powiedział.
- Hej, też się cieszę, że cię widzę. - odpowiedziałam.
Zamówiłem moją ulubioną kawę i rozpoczęliśmy naszą rozmowę, która, nie ma co się oszukiwać, przynajmniej na początku za bardzo się nie kleiła. No, a potem zadał pytanie, którego się spodziewałam, ale nie chciałam usłyszeć:
- Ten pocałunek oznacza, że jesteśmy razem, znowu?- spytał.
- Nie wiem, nie, raczej nie. Przepraszam, że zrobiłam ci nadzieję, wiem, że zachowałam się okropnie, ale przynajmniej dla mnie ten pocałunek nic nie znaczył. - opowiedziałam
- Taa rozumiem, znaczy się nie rozumiem. Ja może już pójdę. Pa.
- Hej.
Posiedziałam jeszcze chwilę w tym przytulnym miejscu. Zachowałam się jak małolata, która myśli, że może robić wszystko, co tylko chce, ale ja po prostu czułam, że my nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Krzysiu jest wspaniały. Tylko, że do mnie nie pasują ludzie spokojni. 
Gdy miałam już wychodzić, zobaczyłam Dawida i Martę zbliżających się do kawiarni. 
- Hej!- powiedzieli
- Cześć.- odpowiedziałam.
- Co ty taka, jak nie ty?- zapytała moja przyjaciółka.
Ta to mnie znała! Tylko mnie zobaczyła, a już wiedziała, że nie mam dobrego humoru.
- Nie, wydaje ci się. To po treningu na siłowni.- stwierdziłam. 
Po części była to prawda.
- To pa. -powiedziałam.
- Nie zostaniesz z nami? - spytał blondyn. 
- Nie, mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Wy nacieszcie się sobą. Niewiele czasu już wam zostało do kolejnych konkursów. To hej.
- powiedziałam i wyszłam. Oni byli tacy zakochani! Nie zważali na problemy, tylko byli ze sobą, szczęśliwi. Dla nich liczyło się tu i teraz.

Planica 23.03.2014  po zawodach.

Kamil ma kryształową kulę! Żyła chodził uchachany i śpiewał coś pod nosem. Po drugim miejscu w dróżynówce dziś znowu mogliśmy się cieszyć. Po dekoracji i udzielaniu spooruu wywiadów skoczkowie mogli 
usiąść z nami i świętować.
Dziewczyny pięknie przystroiły domek naszej reprezentacji i przywiozły pyszne jedzenie ( skromnie dodam, że ja też im pomagałam). Konkurs oglądałam z Kubą i Martą. Świetnie się bawiliśmy. Ja i Kuba, Kuba 
i Marta - to przykłady, że przyjaźń damsko-męska istnieje. Gdy skakali mniej znani zawodnicy, my robiliśmy sobie zdjęcia z głupimi minami. 
W pewnym momencie kamera nas pokazała! Nasze twarze spłonęły ogromnymi rumieńcami, bo ok. 10 mln Polaków nas oglądało, tak?
Potem byliśmy już bardziej ostrożni. 
Po sukcesie Stocha świętowaliśmy jeszcze długo. Innym skoczkom ten sezon też wyszedł genialnie!
Sezon w biegach też się zakończył. Wystąpiłam jeszcze w kilku zawodach, a w jednych to nawet 8 byłam. Jak na debiuty to całkiem nieźle.

30.03.2014r.

Robiłam pysznie zapowiadającą się pizzę, kiedy do domu wszedł ( czyt. wbiegł z ogromnym hukiem) Dawid.
- Ala! Alka! - wołał
- Tu jestem!
Wszedł do kuchni i zapytał:
- Co robisz?
- Pizzę.
Mój kuzyn zabrał mi kawałek sera. Oberwało mu się ode mnie. Dostał po tych swoich dużych łapach! 
- A tak wogóle to po co przyszedłeś?
- Mam świetną wiadomość! Wszystko już uzgodnione z twoim trenerem. Będziesz mogła trenować z nami, a także odpoczywać i robić swoje treningi indywidualnie. Będzie super! Marcia też jedzie, także nie będziesz sama.
- Dawid!
- Co? 
- O czym ty mówisz?
- No jak to o czym? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? 
- No jedziesz z nami na zgrupowanie do Turcji.
- Serio?
- Najbardziej serio na świecie. Słowo harcerza.
- Ty nie byłeś harcerzem.
- Ale byłem zuchem.
- Przez rok.
- Rok to bardzo dużo.
- Dobra, porozmawiajmy jeszcze o tym wyjeździe. Kiedy on będzie?
- Od 26 kwietnia do chyba 11 maja.
No i miałam dylemat. Śmiać się czy płakać? Doradźcie.
A potem Kubacki jeszcze został u mnie i zeżarł połowę mojej pysznej pizzy! Wygoniłam go dopiero, gdy powiedziałam, że muszę się na studia pouczyć, bo jak mi nie da spokoju, to on za mnie będzie egzaminy pisał!
                                     *******************
No i mamy kolejny. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale ci nauczyciele to się pod koniec roku uwzięli. Roździał dedykuję wszystkim czytelnikom. Jeśli przeczytałaś/eś ten roździał, to zostaw po sobie komentarz, proszę. Pozdrawiam i do następnego.
                          CZYTASZ=KOMENTUJ



czwartek, 8 maja 2014

11. Co ja tutaj robię?

 I tak, tak pocałowaliśmy się. Nie był to pocałunek śmiały i długi. To był pocałunek krótki. Płen delikatności i niepewności. A ja w swoim stylu spanikowałam i powiedziałam:
- To ja już może pójdę. 
I jak powiedziałam, tak zrobiłam. Jechałam powoli uliczkami Zakopanego. To miejsce było takie urocze! Jak dla mnie nie ma piękniejszego miejsca na Ziemi. Śniegu w tym roku nie napadało zbyt wiele. Jego resztki poniewierały się koło chodnika. Całkiem sporo zakochanych par cieszyło się sobą. No tak. Piątek, wieczór, co innego mają robić? Było po 22. Po chwili już byłam pod swoim domem. Gdy już zdjęłam, zimową kurtkę (bardzo ciepłą zresztą) i weszłam do domu, mama mi oznajmiła:
- Na górze czeka na ciebie Dawid.
Juhu! Jednego dnia nie może beze mnie wytrzymać? On naprawdę nie ma co robić? Świetna mi niespodzianka. Ja tak chciałam od niego odpocząć, a tu bam! Dawid czeka na ciebie na górze.
Kubacki, znajdź ty sobie dziewczynę, bo następnym razem to ja ci jakąś znajdę, albo ci coś zrobię. Nie śpiesząc się, skierowałam się w stronę swojego pokoju. 
Blondyn siedział na moim łóżku. Oczywiście dobrze, że się kogoś zapytał czy może wziąć do ręki MÓJ album z MOIMI zdjęciami <3 div="">
Chwilę gadaliśmy sobie o wszystkim i o niczym. Aż w końcu zapytał:
- Co robisz jutro? 
- Idę na siłownię, potem pojadę do Jakuszyc potrenować, a później leniuchuję.
- A możesz przyjść do mnie po południu?
Ja byłam spokojna, tylko on na mnie tak działał, uwierzcie.
Już miałam mu odpowiedzieć, żeby się wypchał, ale moja ciekawość, co on kombinuje wygrała.
- Tak, ale po co kochany braciszku? - próbowałam być miła :)
- No zobaczysz. To jutro ok. piętnastej?
- Ok. A teraz pooglądamy jakiś film?
- Nooo.
- To wybierz, a ja pójdę po Kacpra.
No i poszłam po mojego brata i kiedy wróciliśmy okazało się, że Dawid wybrał film pt. ,,Nietykalni" oglądałam go już kilka razy, ale jest taki świetny, że chyba nigdy mi się nie znudzi. Śmialiśmy się jak głupi. Po 30 min. przyszedł do nas mój tata. Był bardzo zdziwiony czemu się tak śmiejemy. Kiedy zobaczył, co oglądamy spytał nas:
- I wy mnie nie zawołaliście? 
I dosiadł się do nas. Mama chyba zaniepokoiła się, gdy tata nie wracał 
i też nas odwiedziła, ale ona nawet nie zapytała czy może się dosiąść 
i usiadła chyba trochę obrażona, że jej nie zawołaliśmy. 
Kiedy film się skończył z bólem brzucha rozeszliśmy się każdy do swoich pokoi. Znaczy się inni poszli, a ja zostałam u siebie.

następnego dnia :D

O umówionej godzinie stawiłam się pod domem Kubackiego. Wcześniej wyciskałam siódme poty w siłowni, a potem pobiegałam na nartach 
w Jakuszycach. Po dłuższej chwili czekania, aż kuzyn mi otworzy drzwi, za nimi pokazała się jego bujna grzywa. Przywitaliśmy się, on nagle wypalił: 
- Alka, to moja dziewczyna. A w drzwiach stanęła..... no Marta!
Wyobrażacie sobie moją minę?- Taki głupkowaty uśmiech. A potem zaniosłam się głośnym śmiechem. Myślałam, że po prostu nie wytrzymiem. Jak się trochę ogarnęłam, to powiedziałam:
- No wiedziałam. Gratulacje. Hahaha.
Potem przyszli pozostali skoczkowie z żonami i poinformowali mnie, że pogramy w podchody! Lubiłam tą grę, ale wiedziałam, że z nimi to będzie dopiero zabawnie i ciekawie!

                                      ******************
Jeśli kiedykolwiek wcześniej byłam niezadowolona z jakiegoś roździału, to ja nie wiem, co powiedzieć o tym. Totalna beznadzieja! Dodaje to tylko dlatego, że nie mogłam wymyślić nic lepszego, a poza tym nareszcie miałam na niego czas. Wena odeszła w zapomnienie. Możliwe, że w najbliższych dniach pojawi się coś nowego i miejmy nadzieje, że będzie lepsze od tego czegoś. 
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*

PS. Dziękuje za ponad 3000 wyświetleń i komentarze. To naprawdę pomaga i mobilizuje.