piątek, 14 lutego 2014

5.,, Dziewczyny lubią brąz."


  Długo cieszyliśmy się z sukcesów chłopców, oj długo, długo. Chyba lepiej nie przyznawać się, o której poszliśmy spać. Gratulacje napływały do nich ze wszystkich stron. Drużynie uśmiechy nie znikały z twarzy. 
- Hehehe, ale Maciek i Kamil nam niespodziankę sprawili, pewno się zmówili. - gadał Żyła
      Dzień późnej, Alicja

  Byliśmy na dekoracji medalowej. Staliśmy niedaleko wielkiej sceny ubrani w biało-czerwone barwy. Gdy chłopcy weszli i stanęli za podium rozległy się brawa i wiwaty. Medale miała wręczać pani Irena Szewińska wraz z gościem z FIS-u.
- Brązowy medal otrzymuje reprezentant Polski, Maciej Kot! - krzyknął spiker. Maciek wskoczył na podium i szeroko się uśmiechał, a my głośno krzyczęliśmy jego imię. Pani Irena założyła mu na szyję śliczny brązowy medal, a gość z FIS-u wręczył mu mały bukiecik.
- Srebrny medal otrzymuje reprezentant Słowenii, Peter Prewc! - ogłosił spiker. Biliśmy mu brawa, żeby nie powiedzieli, że my chamy czy coś. 
Teraz Polacy zebrani na placu zaczęli szaleć. Wszyscy krzyczęliśmy imię Stocha.
- Złoty medal otrzymuje reprezentant Polski, Kamil Stoch!!!- wydarł się spiker. Rozległy się brawa, ale musieliśmy się trochę ogarnąć, bowiem zaraz miał być nasz hymn. Wszyscy pozdejmowali czapki i Polska zaczęła śpiewać swoją pieśń. Kamil i Maciek dumnie stali i śpiewali.
Potem miały być jeszcze zdjęcia i po chwili chłopcy zeszli ze sceny. Poszliśmy do nich. Kamil i Maciek jeszcze udzielili paru wywiadów i mogliśmy udać się do hotelu. Gdy już tam byliśmy, zaczęłam oglądać medale chłopców. Maciek założył mi swój medal na szyję. 
- Więc teraz ty też zdobędziesz taki medal. - stwierdził
- Oby. - powiedziałam
- Masz, to dla ciebie. Mama raz obejdzie się bez bukietu. - powiedział i podarował mi swój bukiecik.
- Dziękuje, to ja ci dam mój jak go zdobędę. - powiedziałam.
Musiałam iść już spać, ponieważ jutro czekał mnie sprint.


 Stałam na starcie, aby przystąpić do kwalifikacji sprintu. Ruszyłam postarałam się biec dość szybko, aby wrazie czego zachować siły na dalsze biegi. Trasa była dość trudna, a śnieg po prostu beznadziejny. Było bardzo ciepło. Raz prawie zaliczyłam glebę. Dotarłam do mety z niezłym czasem, który pozwolił mi wystąpić w ćwierćfinale.

Znowu stałam na starcie, tym razem biegu ćwierćfinałowego. Gdy wystartowałam, od razu stwierdziłam, że pobiegnę mocno od początku. Prowadziłam przez prawie cały bieg i bez problemu go wygrałam. Dostałam się do półfinału.

Przygotowywałam się do biegu półfinałowego. Wystartowałam i przyjęłam taką taktykę, jak w biegu ćwierćfinalowym. Bieg był zacięty. Trochę się zmęczyłam, ale na szczęście dobiegłam do mety, jako druga. Dostałam się do finału. 

Teraz stałam na starcie chyba jednego z najważniejszych biegów w moim życiu. Ruszyłam. Od samego początku bardzo mocno. Tempo było bardzo szybkie. Walka była zażarta. Dobiegłam do mety trzecia. Miałam brązowy medal olimpijski! Byłam taka zmęczona. Położyłam się na śnieg.Potem przyjmowałam gratulacje od wszystkich. Trzeba było iść na dekorację kwiatową. Skakałam z radości. Z trybun przebiegli do mnie skoczkowie. Dawid krzyczał, że jest ze mnie bardzo dumny. Inni gratulowali mi z całego serca. Maciek rzucił się na mnie i zaczął przytulać chyba z całej siły. Miałam wątpliwości, czy moje żebra są całe. Gdy zeszłam z podium, zgodnie z obietnicą, dałam mój bukiet Maćkowi, a on tylko pocałował mnie w policzek.
  To najpiękniejszy dzień w moim życiu!
                                        *************
  Jestem taka uratowana za zwycięstwa Justyny! Pełen podziw i wielkie gratulacje. Dziś trochę krótki, ale to nic, no nie? Komentujcie i może koś życzy sobie dedykację do kolejnego roździału? No i wszystkiego najlepszego z okazji walentynek :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz